Wtedy będziemy mogli powiedzieć, że mama i tata są naszymi przyjaciółmi. To wymaga wysiłku z obu stron. „Czcij swego ojca i swoją matkę, abyś długo żył na ziemi, którą Pan, Bóg twój, ci daje” (Wj 20,12). „Kto czci ojca, zyskuje odpuszczenie grzechów, a kto szanuje matkę, jakby skarby gromadził” Syr 3,3-4. „Synu
Przejdź do zawartości Strona głównaO nasOŚRODKIZESPÓŁDOROBEKPOLITYKA PRYWATNOŚCIKODEKS ETYCZNYW MEDIACHDiagnozaUZALEŻNIENIE OD MIŁOŚCITESTY DIAGNOSTYCZNE6-STOPNIOWY PROGRAM TERAPIIOfertaKONSULTACJEPSYCHOTERAPIAGRUPYWARSZTATYCENNIKFAQCzytelniaBLOGARTYKUŁYKSIĄŻKIE-BOOKILINKIKontakt Jak toksyczne matki wpływają za życie swoich dzieci? Jak toksyczne matki wpływają na życie swoich dzieci?Kontrolerka2019-01-25T22:47:51+01:00 Jeżeli ty będziesz szczęśliwa, twoje dziecko też będzie szczęśliwe, bo nauczysz je szczęścia. Jeżeli będziesz siebie kochać, ono też będzie siebie kochać – mówi psycholog, dr Monika Wasilewska, z którą o byciu złą i dobrą matką, różnych modelach wychowania i micie poświęcania się dla dobra dziecka rozmawia Monika Szubrycht. Czy toksyczną matką bywa się od urodzenia, czy się nią staje? Można zadać pytanie: kim jest toksyczna matka? Donald Woods Winnicott (brytyjski psychoanalityk i pediatra – przyp. red.) mówił, że matka ma być wystarczająco dobra. Czyli, mówiąc najogólniej, toksyczna matka nie jest wystarczająco dobrą matką, żeby zadbać o prawidłowy rozwój dziecka. Jest albo za młoda, albo niedojrzała. Może mieć 30 lat i nie dojrzeć do posiadania dziecka. Nie stała się matką, czyli w toku jej rozwoju nie nastąpiło coś takiego, co uczyniłoby ją zdolną do podjęcia odpowiedzialności za drugiego człowieka. Jej rozwój emocjonalny i społeczny nie przebiegał prawidłowo. W tym przypadku powiedziałabym: nie stała się wystarczająco dobrą matką. Ale ta toksyczność może mieć różne oblicza. Jakie to oblicza? Czym charakteryzuje się toksyczna matka? Jest bardzo wiele grup, cała książka Susan Forward „Toksyczni rodzice” jest temu poświęcona. Opisuje różne typy toksyczności, począwszy od patologii, alkoholizmu i wykorzystywania dzieci, po przemoc fizyczną i psychiczną. Ale gdybyśmy się skupili na tzw. zdrowej, funkcjonalnej rodzinie, odcięli ewidentne patologie społeczne, toksyczną matką będzie kobieta, która nie wytworzyła z dzieckiem prawidłowej, bezpiecznej więzi. Bezpieczna więź jest wtedy, kiedy matka jest wystarczająco responsywna, czyli we właściwy sposób odpowiada na potrzeby dziecka i jest w stanie je zaspokoić, w tym potrzebę miłości czy przynależności. Jeżeli natomiast powstała więź pozabezpieczna, to już można powiedzieć, że jest to pewien rodzaj toksyczności, bo dziecko już na wejściu jest obdarzone pewnym deficytem. Według różnych autorów, więź między matką a dzieckiem kształtuje się do drugiego roku życia dziecka, więc nie ma na to dużo czasu. A troska o więź z dzieckiem powinna rozpocząć się w momencie otrzymania informacji, że jestem w ciąży. Więź powinna się zacząć budować już w okresie prenatalnym i potem mieć swoją kontynuację w okresie postnatalnym. Brak tej więzi już stanowi pewien rodzaj toksyczności, bo zaburza rozwój dziecka, zwłaszcza emocjonalny. Dziecko nie jest pewne reakcji i zachowań matki, nie rozwija się w spokojnym środowisku. Druga kwestia dotyczy postaw rodzicielskich. Są różne style wychowywania dzieci, jedne są bardziej autonomiczne, inne bardziej autokratyczne. Wiadomo, że matki, które nie są toksyczne, powinny akceptować dziecko. Kiedyś był modny model wychowania zwany lepieniem z gliny. Dziecko postrzegane było jako bezwolny kawałek, który powinniśmy ulepić na nasz wzór, albo według naszego widzimisię. Zanim się dziecko urodziło, dorośli tworzyli dla niego jakąś foremkę, a potem wciskali w nią dziecko, odcinając, co nie pasuje, jak przy formowaniu ciasteczka. Był też model zupełnej swobody, modny trend, który polegał na tym, że mamy się nie mieszać, pozwalać na wszystko, bo dziecko ma zdrowo zaprogramowany system rozwoju. Wiadomo, że ten model też się nie sprawdził. Wreszcie, był tzw. model konfliktowy. Choć lepszy niż poprzednie dwa, też nie był dobry, ponieważ opierał się na walce. Dzieci wychowane według modelu konfliktowego nie najlepiej radzą sobie w związkach, nauczone są wchodzenia w starcia. Mało jest negocjacji, liczy się, kto wygra. Jaki model wychowania jest więc najlepszy? W tej chwili proponuje się model socjalizacji opartej na współpracy, który polega na tym, że uczymy dziecko negocjować, uczymy zdrowych kompromisów. Matka pokazuje, co jest dla niej ważne, uczy empatii, osiągania konsensusu w dyskusjach, jakiegoś złotego środka, ale na zasadzie pokojowej. Dziecko nie może rządzić w domu, być małym tyranem, ale też nie może być nic nie znaczącym przedmiotem, którego się nie szanuje i przestawia z kąta w kąt. Matki, które stosują taki model socjalizacji, opartej na wzajemności i wymianie, nie są toksyczne. Szanują dziecko, jego potrzeby i indywidualność, a także wrodzone cechy, które nie zawsze są zależne od procesu wychowania. W jakim wieku dzieci najczęściej zauważają, że matka nie zachowuje się tak, jak powinna? Na pewno we wczesnym okresie dojrzewania, który zaczyna się między 11. a 12. rokiem życia. Wtedy rozwija się myślenie krytyczne. Niektóre dzieci w okresie szkolnym widzą, że coś jest nie tak, porównując swoje obserwacje z sytuacją rówieśników. Jeżeli nie mówimy o rodzinach patologicznych, to przed okresem dojrzewania trudno cokolwiek zauważyć. Wcześniej dziecko najczęściej uznaje, że to co jest u niego w domu, to norma i tak ma cały świat. Są i tacy, którzy odkrywają to bardzo późno, w okresie dorosłości. Mam wiele pacjentek, które mają około 30 lat, z którymi rozmawiam i zadaję pytanie: „Jakie są pani potrzeby?”. Pacjentka odpowiada: „A ja w ogóle mam prawo mieć jakieś potrzeby? Przecież u mnie w domu nigdy tak nie było”. W wieku 30 lat ze zdziwieniem stwierdzają, że mają prawo do jakichś potrzeb i że w ogóle mają jakieś prawa. Czy toksyczność częściej dotyczy relacji matki z córką? Opracowuję test dotyczący parentyfikacji, czyli zjawiska, które polega na tym, że w rodzinie następuje zamiana ról, to dziecko staje się opiekunem swoich rodziców, jest zapraszane do bycia dorosłym. To jest bardzo toksyczne zjawisko. Na przykład córeczka troszczy się o potrzeby emocjonalne swojej mamy ( z prowadzonych na świecie badań wyniki że częściej parentyfikowane są dziewczynki, a osoba parentyfikującą częściej jest matka) staje się przyjaciółką swojej mamy. Matka jej się zwierza z różnych problemów emocjonalnych, obciążając ją nadmiernie do wieku. Z wstępnych badań wynika, że bardziej parentyfikują matki i częściej córki są parentyfikowane. Są dwa rodzaje parentyfikacji: emocjonalna, polegająca na obciążaniu emocjonalnym dziecka, i parentyfikacja instrumentalna, która polega na tym, że dziecko jest obłożone nadmiernie obowiązkami domowymi, na przykład w gospodarstwie, albo dokładaniem się do budżetu. Te obowiązki same w sobie nie są złe, ale niedobrze się dzieje, gdy jest ich za dużo. Parentyfikacja instrumentalna może częściej dotykać chłopców, a emocjonalna dziewczynki. Badania prowadzone na świecie pokazują, że parentyfikacja instrumentalna jest mniej toksyczna niż emocjonalna. Dzieci poddawane tej pierwszej w dorosłym życiu są zadaniowe i sprawne. To pracoholicy, rzadko szukający przyjemności, ale to nie upośledza ich tak bardzo, jak parentyfikacja emocjonalna, które powoduje, że taka osoba nie zna swoich potrzeb i nie potrafi o siebie zadbać. Jakie są dzieci toksycznych matek? Kiedy naruszane są granice dziecka, które jest zapraszane do opiekowania się matką, ono nie umie potem o siebie zadbać. Myślę, że dziewczynki, ze względu na cechy biologiczne, hormony związane z opiekuńczością, są bardziej predestynowane do tego, żeby wejść w tę pułapkę, żeby podjąć się opieki nad całym światem, wszystkimi innymi, tylko nie sobą – „ja jestem tu najmniej istotna”. Nie umieją się o siebie zatroszczyć, nie potrafią kochać się we właściwy sposób, bo matka uczyła je miłości, która nie była dobrą, zdrową miłością. To bardzo upośledza późniejsze funkcjonowanie w związkach, ale też funkcje macierzyńskie, bo zaobserwowano, że parentyfikacja podlega pewnej transmisji pokoleniowej. Parentyfikowane dzieci są parentyfikującymi matkami dla swoich dzieci. Czyli córki toksycznych matek, też będą toksyczne dla swoich dzieci? Tak, mogą być. Zauważyłam ciekawe zjawisko: nawet te córki, które uświadomiły sobie – czy w okresie dojrzewania, czy we wczesnej dorosłości – że ich matki nie były w porządku, zobaczyły wszystkie błędy, które te matki popełniały, mogą mieć problem, żeby nie robić tego samego w stosunku do swoich dzieci. To się dzieje jakby poza nimi. To jest jak automat. W trakcie krzyczenia na dziecko, widzą, że to nie jest dobre, ale nie umiały tego powstrzymać. Autorefleksja nie działa jak hamulec? Sam intelektualny wgląd nie wystarcza. Myślę, że trzeba to przepracować emocjonalnie. Zauważyłam jeszcze jedno ciekawe zjawisko. Są matki, które mówią: „W życiu nie będę taka dla mojej córki, jaka moja matka była dla mnie, bo ona mnie nie szanowała, rywalizowała ze mną na różnych płaszczyznach”. Mówią: „Ja taka nie będę”. I faktycznie nie są takie. Starają się, wzmacniają swoje córki, mówią: „Jesteś super, jesteś cudowna, jesteś wspaniała”. I co się dzieje? Córki dorastają i mają te same problemy. Mają niską samoocenę i tak samo źle funkcjonują, jak matki. Uważam, że dzieje się tak dlatego, że dzieci bardziej uczą się poprzez modelowanie, niż przez przekaz werbalny. One widzą, jak matka sama siebie traktuje, jak ona myśli o sobie. Tego się od niej uczą, nie tego, co słyszą. Czyli nie wystarczy odciąć się od toksycznych relacji i chcieć być dobrą matką? Trzeba zadbać o siebie i o swoje potrzeby, żeby móc budować dobre relacje z dziećmi? Tak. Mówię im: „Jeżeli ty będziesz szczęśliwa, twoje dziecko też będzie szczęśliwe, bo nauczysz je szczęścia. Jeżeli będziesz siebie kochać, ono też będzie siebie kochać. A nawet, jeśli będziesz je kochać, a siebie nie będziesz lubić, wtedy to dziecko też raczej siebie lubić nie będzie. Może za to kochać swoje dziecko”. Wydaje mi się, że odpowiedzialne rodzicielstwo i nietoksyczność polega też na tym, że ja jestem na tyle odpowiedzialna, że pracuję nad sobą, po to, by kochać siebie, szanować, być zdrowa, żeby móc to samo potem przekazać swojemu dziecku. Czyli to, co robimy dla siebie, tak naprawdę robimy dla naszych dzieci. Tak. Ważne jest szanowanie swoich potrzeb. Zakładam, że te potrzeby są też takie, że matka, która jest zdrowa i ma hormony, które odpowiadają za instynkt macierzyński, chce, żeby jej dziecko było szczęśliwe. Ale ono nie będzie szczęśliwe, dopóki matka sama ze sobą nie będzie szczęśliwa. Część matek nadmiernie ingeruje w życie swoich dzieci, albo skupia na sobie uwagę. Gdzie przebiega granica między matką nadopiekuńczą, a tą, która przekracza granicę i nie pozwala dziecku na samodzielność? Nadopiekuńczość jest uznawana raczej za postawę negatywną. Uważa się, że to postawa, która może wynikać z lęku matki o to, że dziecku coś się stanie. Ona mu go daje, a on ogranicza możliwości rozwojowe dziecka. Matka sama musi sobie poradzić z lękiem, dziecko nie jest za to odpowiedzialne. Nadopiekuńczość może też wynikać z potrzeby kontroli. Kontroluję wszystko, co dotyczy mojego dziecka, nie żeby było bezpieczne, ale żebym to ja się lepiej czuła. Nie myślę w tym momencie o dziecku, nie odpowiadam na jego potrzeby, bo to są moje potrzeby. Tak naprawdę jestem matką, która troszczy się o siebie, swoje lęki i swoje wyobrażenie świata. Wiążę w ten sposób dziecko. Zniewalam je, mając nad nim naturalną przewagę. Nadopiekuńczość może też wynikać z niepewności. Jeśli człowiek nie czuje się pewnie w rzeczywistości, postrzega świat jako pełen niebezpieczeństw, to nie patrzy na niego obiektywnie. To jest nasza konstrukcja świata, być może sprzedana przez naszych rodziców, być może my to dostaliśmy od kogoś, ale my to później sprzedajemy naszemu dziecku i ono też będzie w ten sposób widzieć rzeczywistość. Tymczasem to nie jest prawda o świecie, tylko nasza prawda, która powinna podlegać weryfikacji, jeżeli mamy na celu nie nasze dobro, ale dobro naszego dziecka. Poza elementem kontroli w nadopiekuńczości jest jeszcze element bycia ważną, bycia potrzebną. To też jest element myślenia o sobie – nie pozwalamy dziecku dorosnąć. Cały czas jesteśmy ważni dla niego i cały czas zrobimy lepiej, wiemy lepiej, bo jesteśmy starsi o te 20 czy 30 lat. To bardzo uderza w samoocenę dziecka, w poczucie jego wartości. Bo jeżeli matka mówi: „Zostaw to, ja to zrobię, ty nie umiesz tego”, to dziecko dostaje komunikat: „Ze mną jest coś nie tak, nie jestem wystarczająco dobry, sprawny, moja mama to lepiej zrobi”. Cóż to jest innego, jak nie podnoszenie sobie samooceny kosztem dziecka? Jestem cudowna, wspaniała i tak to muszę zrobić, lepiej ugotuję i posprzątam, wyprasuję. Pokażę mojej córeczce, jaka jestem ważna i wspaniała. To na pewno jest toksyczność. Czyli robienie czegoś za dziecko działa na jego niekorzyść? Tak. Oczywiście, kiedy dziecko potrzebuje pomocy, nie można się od niego odsunąć, to nie jest dobre. Chodzi tylko o to, żeby prowadzić dialog z dzieckiem. Zapytać: „Potrzebujesz mojej pomocy, czy nie?”. Pamiętam, jak mój syn przyszedł kiedyś ze szkoły i powiedział, że kolega go uderzył. Zapytałam wtedy: „Czy chcesz, żebym poszła pogadać z tym kolegą, czy sobie sam poradzisz? Wybór należy do ciebie, bo to jest twoje życia. A ja przecież nie będę przy tobie całe życie”. Odpowiedział wtedy: „Nie mamo, na razie nigdzie nie idź, ja to sam załatwię”. Potem przyszedł i powiedział: „Zrobiłem to tak i tak”. Odpowiedziałam: „Świetnie to sobie załatwiłeś”. Mogłabym powiedzieć: „Nie no, beznadziejnie, źle to zrobiłeś”, ale w ten sposób podważyłabym kompetencje dziecka, jego sprawczość. I jak ono potem w dorosłym życiu miałoby funkcjonować? Nie krytykować i nie oceniać – to jest najlepsze, co możemy dać swojemu dziecku? Jak zawali, można powiedzieć: „Słuchaj, nie najlepiej to zrobiłeś, spróbuj to poprawić. Nic się nie stało, zdarza się, ja też czasami popełniam błędy”. Natomiast nie można sugerować, że ja jestem idealna, jestem pomnikiem bez żadnych rys. To nie jest korzystne, kiedy matka zastanawia się, co jest dobre dla dziecka, a nie dla niej. A czasami to co dobre dla dziecka, nie jest dobre dla mnie. Często tak bywa. Toksyczna matka mówi, że się martwi. Ja też się martwię, jak moje dziecko idzie na imprezę i wraca o czwartej nad ranem. Też się martwię i nie śpię w nocy, ale to jest mój problem, nie jego. Ja mogę go poprosić o sms-a, ale nie będę mu psuła imprezy. Zdarzy się coś? No trudno. Korczak też kiedyś powiedział, że dziecko ma prawo do śmierci. Ma, a my nie możemy mu zabraniać życia. Czy można samemu uwolnić się spod wpływu takiego rodzica, czy konieczna jest terapia? To zależy od różnych czynników. Przede wszystkim od stopnia toksyczności. Jeżeli poziom poczucia winy jest bardzo wysoki, przeczytanie jednej książki nie pomoże. Nie wystarczy wgląd intelektualny. Zrozumiesz, co się stało, ale musisz to przepracować emocjonalnie, na terapii, bo potrzebujesz tzw. mamy zastępczej. Będzie nią przez moment osoba prowadząca terapię, która pozwoli ci się zregresować. I potem powoli zacznie cię w zdrowy sposób wypuszczać w świat. Dorosły człowiek w bardzo skróconej formie, przerabia swoje problemy nie przez kolejne 20 lat, tylko powiedzmy przez dwa, trzy lata. Zostaje to w jakiś sposób naprawione, bądź poprawione i pozwala pacjentowi na w pełni autonomiczne życie. Natomiast zawsze jest tak, że najpierw jest wgląd intelektualny a potem emocjonalny, przy czym wydaje mi się, że bez terapii ciężko o ten emocjonalny. Do tego potrzebna jest druga osoba. Dlaczego tak jest, że jeżeli coś nam w życiu nie wychodzi, najłatwiej jest obwiniać o to rodziców, zarzucić im, że nam czegoś nie dali? To jest najprostsze, ale niedobre rozwiązanie. Nie chodzi przecież o to, żeby zrzucać wszystko na rodziców. Zakładam, że nawet ci toksyczni, zrobili wszystko co mogli, tylko zabrakło im kompetencji. Mogli się bardziej dokształcić, mogli wcześniej pójść sami na terapię i przepracować swoje problemy, ale nie zawsze każdego na to stać. Zresztą dawniej, kiedy psychologia była w powijakach, na terapię chodzili chorzy psychicznie, a nie zdrowi ludzie. A toksyczni rodzice starali się, ale sami dostali taki, a nie inny przekaz od swoich rodziców. Na terapii robię dużo genogramów, czyli drzew genealogicznych i pokazuję, jak to działa. To pozwala odciążyć rodziców. Bo wtedy pacjent widzi, że może mama była toksyczna, ale babcia również. I wina jest trochę rozmyta. To, co działo się wcześniej, często było spowodowane wojną, traumą, która przytrafiła się rodzinie. Dlatego wydaje mi się, że ważne jest, żeby osoba dorosła wybaczyła swojej matce. Żeby zaakceptowała sytuację i fakt, że matka się nie zmieni, że dała tyle, ile mogła, bo więcej nie mogła i nie miała. Takie były warunki, ale ja jako dorosły człowiek jestem odpowiedzialny za swoje życie i muszę się nauczyć troszczyć o siebie. Muszę tak przeszkolić swego wewnętrznego rodzica, żeby się dobrze mną zajął. Dlatego na terapii uczymy się szkolić wewnętrznych rodziców, żeby umieli się dobrze zająć wewnętrznym dzieckiem. Czyli samym sobą. Można przeczytać setki poradników na temat rodzicielstwa, można iść do szkoły rodzenia. Dlaczego nie uczy się tam jak być dobrym rodzicem, tylko pielęgnacji dziecka? Opowiada się o przytulaniu, karmieniu piersią, ale nikt nie mówi: „Pamiętaj, ty jesteś najważniejsza. Żeby być dobrą matką musisz kochać siebie i zajmować się sobą”? Nie wiem, dlaczego tak się dzieje. Słyszymy: „Nie bądź egoistką”, „Nie myśl o sobie, myśl o innych”. Poświęcaj się… Poświęcaj się, a jak już urodzisz dziecko, to zapomnij o sobie. To jest umocowane w przekazie, który głosi Kościół, ale też przeszło do społecznego oglądu – nie ma nic gorszego niż matka egoistka. Ale co to znaczy? Albo: „Poświęć się dla dobra dziecka i żyj z mężem tyranem”, czy: „Żyj w rodzinie dysfunkcjonalnej, żeby dziecko miało rodzinę”. Oczywiście dobrze jest, żeby dziecko miało rodzinę, ale nie za wszelką cenę. Myślę, że ludzie popełniają różne błędy nie dlatego, że są egoistami i samolubami, tylko zachowują się egoistycznie z powodu różnych deficytów. Bo matka parentyfikująca swoje dziecko, to jest osoba, która czegoś nie dostała. Próbuje podnieść swoją ocenę, próbuje poczuć się ważna kosztem swojego dziecka. Nie jest nasycona dobrą miłością, jest sfrustrowana. Rozwiązuje swoje problemy pod szyldem szlachetnej matki-Polki, nadopiekuńczej, lękowej. To nie dzieje się z miłości, z jej nadmiaru, tylko z deficytu. Toksyczności rodzą się z niedoboru. Jeśli będziemy siebie kochać, będziemy inwestować w siebie, będziemy zadowoleni, będziemy mieć dużo różnych, dobrych rzeczy, które komuś możemy dać – to nasze dziecko będzie nimi hojnie obdarowywane. Nie będziemy musieli neurotycznie się nad nim trząść i sprzedawać różne swoje negatywne emocje. Jednym słowem ważne jest, by zacząć od siebie… Tak. I żeby skończyć z mitem egoizmu i matczynego poświęcenia. Ono oczywiście jest, bo gdy dziecko jest małe nie śpisz po nocach, nie możesz myśleć tylko o sobie. Chodzi jednak o to, że osoba dojrzała do rodzicielstwa została nakarmiona w dzieciństwie akceptacją i pozytywnymi emocjami. Może wtedy zacząć dawać. Dawać z nadmiaru, a nie z niedoboru. (źródło –
Nie wiedziałam, że on tak z boku źle wygląda. Zupełnie tak samo źle poczułam się jak kilka tygodni wcześniej, gdy miałam mediację rodzinną z Ewą i Robertem. Rozwodzili się i przyszli do mediatora porozumieć się co do kwestii opieki nad ich wspólną, sześcioletnią córeczką. Syn uzależniony od matki nie widzi problemu
PRZEDSPRZEDAŻ KURSU ROZWIŃ SKRZYDŁA: Jak wspierać dziecięce poczucie własnej wartości? Dni Godziny Minuty Sekundy O mnie Blog Podcast Kursy Konsultacje & Warsztaty Mediacje Menu O mnie Blog Podcast Kursy Konsultacje & Warsztaty Mediacje Dobra Relacja PLUS Kontakt Menu Blog Gosia Musiał Hydra, czyli dziecko mnie nie szanuje! 45 Komentarzy Już wydaje się, że temat opanowany. Jasne, jasne, tak tak, bardzo logiczne – rozumiem znaczenie wspierania dziecka w emocjonalnym dojrzewaniu, stwarzania mu warunków do wyrażania tych emocji (stopniowo w coraz bardziej cywilizowany sposób) oraz łapania dystansu dla siebie w tych chwilach, gdy jednak sposób ekspresji daleki okaże się od cywilizowanego. Przekonuję się, że zadbanie o ten obszar rozwoju mojego dziecka jest szalenie ważne i zaczynam dziarsko uprawiać emocjonalny ogródek, gdy wtem niespodziewanie moja latorośl wpada z podwórka prosto do kuchni, w zabłoconych butach (a jak!) i natychmiast torpeduje mnie oskarżeniem: – Dlaczego ten domofon jest wiecznie wyłączony! Ile razy mam ci powtarzać, żebyś go włączała, bo nie chce mi się ciągle włazić na samą górę!? Jeszcze nie wybrzmi na dobre wykrzyknik w tym zapytaniu, a już hydrze odrasta głowa. I to niejedna. Moje dziecko nie ma za krzty szacunku do mnie. W ogóle się ze mną nie liczy. Zrobiło sobie ze mnie worek treningowy. I w ogóle całe to empatyczne rodzicielstwo to jest jakiś wymysł. Bez przesady. Ucinanie hydrze głów przez zbywanie tematu przynosi wiadomy skutek. Głowa odrośnie. Dlatego dziś chcę się rozprawić z tematem najbardziej merytorycznie, jak potrafię, by każdy mógł uczynić sobie dzięki temu silną broń na wszelkie odrastające części podstępnego hydrowego ciała. Wyobraźmy sobie zatem, że nasz mózg jest domem, składającym się z parteru i piętra (jest to zabieg proponowany przez dr Daniela Siegla, psychiatrę, autora licznych publikacji książkowych – “Zintegrowany mózg – zintegrowane dziecko”, wyd. Rebis). Parter obejmuje pień mózgu i układ limbiczny, odpowiada za podstawowe funkcje naszego ciała (oddychanie, trawienie etc.), wrodzone popędy i silne emocje. Piętro (głównie kora przedczołowa) jest bardziej rozwinięte ewolucyjnie , odpowiada za złożone procesy umysłowe – planowanie, wyobraźnię, samoświadomość, racjonalne myślenie i podejmowanie decyzji. Siegel obrazuje ten podział tzw. ręcznym modelem mózgu. Jeśli zwiniemy dłoń w pięść, cztery zagięte palce (od wskazującego do małego) przedstawiają piętro mózgu. Unieśmy je nieco, a ujrzymy spoczywający pod nimi kciuk – parter. Integracja zachodzi wtedy, gdy piętro otula parter, pomagając spokojnie wyrażać emocje i temperować odruchowe reakcje w trudnych sytuacjach. Integracja ma również miejsce wtedy, gdy podejmując decyzje uwzględniamy sygnały płynące z naszego ciała oraz odczuwane przez nas emocje. Czyli – z góry na dół i z dołu na górę. Znamy jednak sytuacje, w których jesteśmy tak wytrąceni z równowagi, że o żadnej integracji nie ma mowy. Wróćmy do naszego ręcznego modelu – wyprostujmy palce stanowiące piętro. Teraz nie otulają one kciuka-parteru, nie mogą więc pomóc mu zachować spokoju. I to jest właśnie ten moment, w którym szlag nas trafia, krew zalewa i para idzie uszami. Nie trafiają do nas żadne racjonalne argumenty i tłumaczenia, bo mamy odcięty dostęp do racjonalnej części mózgu – piętra. Nie jesteśmy już w stanie spokojnie przemyśleć i podjąć wyważonej decyzji – działamy odruchowo, często gwałtownie i raczej nie tak, jakbyśmy sobie życzyli. Jak to się ma do szacunku, którego oczekujemy od naszych dzieci? Ano właśnie tak, że w tych trudnych chwilach (czyt. gdy wparowują do mieszkania i robią aferę o wyłączony domofon) ostatnią sprawą, o której myślą, jest wyważony sposób ekspresji emocjonalnej. Szacunek? To nie jest coś, czym zajmuje się parter, tylko piętro – a piętro dziecka jest niewykończone, w budowie, jak mu się dobrze przyjrzeć, to przez dach prześwituje gdzieniegdzie niebo. Dodatkowo (żeby nie było za łatwo, a co!) sytuację podkręca fakt niezwykłej wrażliwości ciała migdałowatego u dzieci. Ciało migdałowate to taka część mózgu, która znajduje się na parterze, a jej zadaniem jest szybkie przetwarzanie i wyrażanie emocji. Jeśli rozpozna zagrożenie, przejmuje całkowitą kontrolę nad piętrem – abyśmy mogli działać zanim pomyślimy. Odruchowo – bo taka reakcja przydaje się w razie zagrożenia. Zatem kiedy do akcji wkracza ciało migdałowate, schody na piętro są zablokowane, przejścia nie ma. A że u dzieci lubi ono aktywować się nader często, stąd odpowiedź na pytanie: Dlaczego moje dziecko reaguje w taki gwałtowny sposób? Ano właśnie dlatego. No dobra, kiedy można spodziewać się dojrzałości pożądanych struktur? Kiedy można oczekiwać, że dzieci zamiast rzucać się sobie (lub nam) do gardeł, wezmą głęboki oddech i podejmą racjonalną decyzję, aby wyrazić swoje emocje w kontrolowany sposób? Budowa piętra zostaje ukończona w wieku dwudziestu paru lat. To oczywiście wciąż nie daje gwarancji, że od tej pory będziemy działać rozważnie (przykładów na gwałtowne wybuchy dorosłych nie trzeba jakoś specjalnie daleko szukać), ale od tej pory mamy już biologiczne warunki ku temu, by się skuteczniej hamować. Czy to znaczy, że do tego czasu nie ma nadziei dla nas i naszych dzieci? Jasne, że jest. Oprócz tej biologicznej predyspozycji ogromne znaczenie mają wzorce płynące do dziecka z otoczenia. To, w jaki sposób bliskie mu osoby radzą sobie w trudnych sytuacjach i jak pomagają mu powracać do równowagi emocjonalnej. Warto tylko tego aspektu nie przeceniać – choćbyśmy stawali na głowie, pewnych spraw nie da się przyspieszać. I chyba szkoda się na nich spalać. Dlatego, jeśli dziecko krzyczy i oskarża nas o całe zło tego świata, zanim zaczniemy rwać włosy z głowy, zastanawiać się, gdzie popełniliśmy błąd i przywoływać je do porządku ostrymi słowami “Z szacunkiem do matki, moja panno!”, weźmy głęboki oddech i zareagujmy z dojrzałego bądź co bądź piętra naszego własnego mózgu. Podejmijmy świadomą i wyważoną decyzję, aby wesprzeć dziecko w powrocie do równowagi. Pomocne może okazać się (i często takie się okazuje) zaopiekowanie się jego wzburzonymi emocjami. Nazywanie ich (Kipisz ze złości!), kojący kontakt fizyczny (przytulanie, jeśli dziecko tego chce) czy sięganie do potrzeb (To dla ciebie naprawdę ważne, żebym pamiętała o włączonym domofonie, słyszę to). Dopiero, gdy emocje opadną, a schody na piętro zostaną odblokowane, możemy porozmawiać o sytuacji nieco szerzej. Dopiero wtedy ma to sens – zwłaszcza, gdy sprowadza się do szukania rozwiązań na przyszłość (Nie lubię, gdy mówisz mi, że jestem głupia. Wolę usłyszeć wprost, o co ci chodzi – wtedy często mam pomysł, jak temu zaradzić). No, a co z tym szacunkiem? Ważny jest całokształt. Jeśli na co dzień odnosimy się do siebie przyjaźnie, z troską, dbamy o swoje potrzeby – wszyscy, i rodzice, i dzieci – to nie ma sensu z tych epizodycznych wybuchów wyprowadzać całościowych wniosków. Nie walczmy z hydrą, wspierajmy swoje dzieci. Podziel się tym artykułem: Zapisz się do newslettera W pierwszej kolejności dowiaduj się o nowych wpisach, o tym, co planuję i jaka forma wsparcia w rodzicielstwie właśnie pojawia się na horyzoncie. Inline Feedbacks View all comments Autor Reply to Gosia polecam się 🙂 Bardzo dziękuję za artykuł. I życzę sobie jak najczęściej korzystać z „piętra” mojego mózgu. Autor Reply to Lila Piętro ważne, parter też ważny – integracja bardzo ważna 🙂 Dla mnie mega ważny artykuł 🙂 Autor Reply to Ania z Owijalni 🙂 polecam wspomnianą książkę! Dziękuję. Czytasz w moich myślach, właśnie dziś zastanawiałam czy to wszystko ma sens. I bardzo się cieszę, że ma, tylko gdzie dokupić cierpliwości? Autor Reply to Sylwia Doładowywać się regularnie! Robić coś ze sobą dla siebie, często bez dzieci. Inaczej i święty by nie dał rady. rety! kolejny raz (po artykule o rodzeństwie) mam wrażenie, że mieszka Pani z nami. coś trudnego się u nas dzieje, a Pani o tym pisze. dzięki wielkie za wsparcie!! Autor Reply to justyna A to naprawdę tylko i wyłącznie fakt, że mieszkam u siebie, człowiekiem jestem i wszystkiego doświadczam 🙂 Mnie sprawa szacunku bardzo ostatnio zastanawiała. Moja 5,5 letnia córka w ostatnim czasie tak się do mnie zwraca, że zaczęłam się zastanawiać, czy nie popełniłam jakiś błędów wychowawczych w jej przypadku. Starsze dzieci raczej okazują mi szacunek. Pani wpis mnie uspokoił i utwierdził w przekonaniu, że nie ma o co rozdzierać szat, a sprawa nie jest aż tak poważna jakby się mogło wydawać na pierwszy rzut oka :-). Ona po prostu ma swoje zdanie i lubi je wyrażać wprost i bezpośrednio i się tego nie boi. Z czasem nauczy się bardziej kontrolować i zrozumie, że głośne komentowanie brzydkiego kapelusza jakiegoś… Czytaj więcej » Autor Reply to Agnieszka Głośne komentowanie…aż się uśmiechnęłam pod nosem, bo to takie dziecięce jest 🙂 Pozdrawiam serdecznie! Tak moze nie o dzieciach. Ale jak mój mąż jest zły bo za dużo wszystkiego i aż kipi , a ja zaczynam mówić językiem: Widzę, ze jestes zdenerwowany. Wściekły. Itd. To bardziej go tym denerwuję. Mówi mi o tym. I mnie tez złości takie mówienie do mnie w silnym wzburzeniu. Czy to dlatego, ze z dorosłymi ti juz tak nie działa bo potrzebujemy innego wsparcia? Autor Reply to karo Nazywanie emocji pomaga w każdym wieku, bo aktywizuje lewą półkulę, co też jest sposobem na integrację mózgu. Może być tak, że w chwili silnego wzburzenia to rozjusza jeszcze mocniej, ale w chwili smutku, zwątpienia, rozczarowania, frustracji – pomaga się z emocjami uporać. Może po prostu w złości potrzeba wam niewerbalnych przejawów wsparcia drugiej osoby? Reply to karo Witam Mam syna wieku 11 lat wogule mnie nie szanuje traktuje mnie jak koleżankę, w radzi sobie z emocjami i ignoruje nauczycieli, bije się do tego dochodzi jeszcze to że chce mnie kontrolować . Ręce mi już opadają korzystałam z pomocy psychologów, momentami miałam już dość w tej chwili pozostała mi tylko pomóc psychiatry. Małgosiu, ucieszyłam się tym wpisem, bo dotyczy ważnego i aktualnego dla mnie tematu, no a poza tym te metafory związane z domem bardzo mnie ujęły (skrzywienie zawodowe). Znałam to przełożenie problemu na palce u dłoni, ale o parterze i piętrach przeczytałam w tym kontekście po raz pierwszy… A przecież tak rzeczywiście jest – przecież w anatomii to też się nazywa „piętra mózgu”. Pozdrawiam ciepło. Autor Reply to Monika Myszka-Wieczerzak Ja bardzo polecam Siegla, w przystępny i rzeczowy sposób odsłania tajniki zw. z tym, jak działa nasz umysł, jak różne funkcje mózgu popychają nas do zachowań, których sami nie rozumiemy. Bardzo przydatne. Reply to Dobra Relacja - Mój 8 latek od dawna ma bardzo intensywne reakcje gdy się złości. Ma problem z określeniem o co mu chodzi czy jest głodny czy chce siku i jednocześnie nie chce zrezygnować z zabawy itd. Wyladowuje się na mnie bo to ja matka jestem od zaspokajania jego potrzeb. Czy takie boksowanie się ze mną wynika z moich starań o zaspoksjanie jego potrzeb od zawsze.. i on jest do tego przyzwyczajony. Nie rozpieszczam go. Wychowuję jak chlopaka. Jednak upokorzenia, wstyd i męki jakie znoszę to jest zbyt wiele. Próby uczenia go że ma czasem zaczekać że musi wcześniej komunikować potrzeby to nic… Czytaj więcej » Autor Ważny dla mnie temat, bardzo podoba mi się język, którym opisałaś problem – zabawny:) Świetnie się czyta:) Sama ostatnio łapie się, że w mojej głowie uruchamiają się podobne teksty („Oni mnie nie szanują”, „Źle ich wychowałam”) na różne zażalenia moich dzieci. Myślę, że warto też poszukać przekonań, które generują w trudnych sytuacjach takie myśli…i z nimi popracować. Tak planuję u siebie…:) Autor Reply to Małgorzata tak, ta praca z przekonaniami jest bardzo często uwalniająca! Bardzo dziękuję za ten wpis 🙂 trafił do mnie w idealnym momencie, może następnym razem, gdy moja córcia wparuje z furią w oczach ja nie popłynę 😉 Stokrotne dzięki! Agnieszka Ważny 6 lat temu Gosia świetny artykuł dziękuję, jak zwykle lekkim językiem omawiasz trudne zagadnienia. Dla mnie kluczowa jest puenta. Nie wciągajmy wniosków i nie budujmy sobie przekonań na temat naszego dziecka czy relacji w oparciu o emocjonalne epizody – patrzmy na całokształt! 🙂 Dziękuję! Rewelacyjny artykuł. Dziękuję 🙂 Powrót do równowagi emocjonalnej dziecka, po silnym wzburzeniu wydaje mi się bardzo ważny. U nas, szczególnie w sytuacji kiedy córeczka jest już mocno zmęczona pomaga wspólny taniec w nosidle. Zauważyłem, że wtedy silne emocje są jak gdyby wyrzucane na zewnątrz. Bliskość rodzica pozwala córeczce szybciej wyciszyć się i uspokoić. Druga sprawa: oczekiwany przez nas szacunek. Już nie mówię: „nie rób tak, to mnie boli” zrozumiałem, że córka nie daje sobie rady ze swoim emocjami, a co dopiero z moimi. Moim zdaniem to niepotrzebne, na tym etapie, obciążanie dziecka. Takie właśnie rozpaczliwe odcinanie hydrze odrastającej głowy. Aha i jeszcze jedno „uprawiać… Czytaj więcej » A co zrobic ma matka, u ktorej nie jest wybudowane pietro? Kto moze jej pomoc w codziennym trudzie wychowywania dzieci, tak by im nie zrobila krzywdy swoim brakiem cierpliwosci i wybuchami zlosci? Autor Reply to Smoczyca Piętro dorosłego jest ukończone, bywa jednak, że brak schematów korzystania z niego. Z pomocą może przyjść specjalista, który pomoże te nowe schematy wypracować, można też samemu podjąć się pracy nad wyrażaniem zlości i radzeniem sobie z emocjami. Nasza przewaga nad dziećmi polega na tym, że mamy zaplecze ku temu 🙂 I kolejny raz coś dla mnie. Fajnie się dowiedzieć, że to ciało migdałowate odpowiada za gwałtowne wybuchy mojego dziecka. 🙂 Mam teraz dzięki temu mniejsze wyrzuty sumienia, że to nie ja popełniłam gdzieś jakiś niewybaczalny błąd w stosunku do mojego dziecka. Dużo się jeszcze muszę nauczyć, a Twoje wpisy bardzo mi w tym pomagają. Bardzo Ci dziękuję za to co piszesz. 🙂 Gorzej, jak ma się uparte dziecko, które wrzeszczy na mnie na placu zabaw, że ono nie ma tu z kim się bawić, że tu jest nuda, że po co tu przyszliśmy i złości się tak długo, aż nie wywrze na mnie jakiejś reakcji – nie zdenerwuje mnie do granic lub nie wymusi jakiejś decyzji (typu:”to idziemy tu i tu”). A ja nie chcę ani się denerwować, ani podejmować decyzji, bo jestem w wysokiej ciąży (i chcę na tym oto placu trochę odsapnąć), a młodsza latorośl się świetnie na placu bawi. Jednocześnie nie mam pomysłu na jakąś aktywność dla roszczeniowego starszego,… Czytaj więcej » Reply to Katarzyna Może dobrze by było przed pójściem na plac zabaw omówić z dzieckiem strategię, plan działania, czyli pomysły co może robić na placu zabaw, żeby się nie nudzić. Np. zabrać ze sobą koparkę do piasku, szukać roślin do zielnika, zabrać książkę do poczytania, piłkę do grania, czy coś takiego. Można zastosować klasyczną metodę rozwiązywania konfliktów (oczywiście przed pójściem na plac zabaw) – uznać uczucia dziecka, opisać swoje, zrobić burzę mózgów. Dzięki, no i fajny przykład z mózgiem – nie znałam. Marzy mi się, aby takie przykłady – oparte na nauce i doświadczeniu przedzierały się do świadomości rodziców i zastępowały te wszystkie: „Dziecko mną manipuluje, jest wredne, złośliwe, niewdzięczna”… Moje dziecko ma 10 lat. Starałam się wychowywać według zasad RB. Czytałam dużo, stosowałam się do porad, z serca i z rozsądku bo rozumiałam jakie piękne jest RB. Jednak teraz zaczynam wątpić. Chyba już zwątpiłam pół roku temu. Mam trudne dziecko. Jednak to co od pół roku wyprawia to aż wstyd pisac publicznie. Może RB nie jest dobre dla każdego dziecka. Ja jestem załamana. Nie widzę światełka w tunelu. Boję się na kogo wyrośnie moje dziecko. Boję się, że źle skończy niestety. Daliśmy dziecku tyle miłości, wsparcia, czułości a ono odpłaca pgromną agresją jak się zdenerwuje z jakiegoś powodu. Nie… Czytaj więcej » Autor Reply to Iza No tak, bo jak się daje tak dużo ciepła i miłości i samego dobra, chciałoby się widzieć owoce w postaci…ciepła, miłości i samego dobra. I można zwątpić, gdy jest inaczej. Gdy są krzyki, agresja, nieprzyjemne słowa. W takich sytuacjach jest trudno i rodzicom, i dzieciom. Jednocześnie to rodzice mają większe możliwości zmiany sytuacji – poszukania wsparcia dla siebie i całej rodziny. Może warto spotkać się z kimś, kto mógłby pomóc, rozjaśnić, podpowiedzieć? ALbo chociaż wzmocnić Państwa na tej drodze? Jeśli potrzebuje Pani podpowiedzi, gdzie szukać takiej osoby, służę pomocą. I co z tym domofonem ? Zostal naprawiony? Najgorsze jest właśnie to że dorosły też jest w sumie dzieckiem, i koło się w pewnym sensie w pewnym punkcie zamyka 😀 Ale warto budować samoświadomość : ))))). Ludzie jesteście niepoważni jak przyklaskujecie tak głupiej dziecię odezwie się potem tak do starszej osoby,babci ,dziadka,najbardziej polecam do nauczyciela albo w pracy do zawsze mówię ,że wystawia sobie wartości upada na naszych oczach za pomocą takich niemowlak będzie wychowywać naprawdę dziecko powinno dostać w pysk,bo to właśnie i miłość jest ogromnie ważna,ale twarde granice mnie za taką wypowiedz byłaby kara-siedzenie w domu-skoro nie umiesz odzywać się do ludzi z szacunkiem-to nie wychodź bo przynosisz wstyd dalej egoistów i analizujmy tych trzeba nienawidzić swojego dziecka,żeby go nie wiem po co mówić… Czytaj więcej » Mówienie agresywnych i obraźliwych słów w momencie wzburzenia można łatwo zrozumieć, gorzej, gdy epitety świadczące o totalnym braku szacunku i lekceważeniu pdają ot tak, bez przyczyny – tak jest u mnie. Dziecko ( 10 l.)wychowywane w miłości, szacunku, wszystko tłumaczone ze spokojem – a tu taka niespodzianka. Mój protest wyrażony najpierw żartem, potem prośbą i groźbą na nic się nie zdał – córka nadal czerpała satysfakcję z nazywania mnie głupkiem. Po całej akcji jestem totalnie zdołowana i straciłam nadzieję, że to wychowywane w miłości dziecko poda mi na starość szklankę wody… Były przeprosiny, ale cóż one znaczą? Wiem, że jeśli… Czytaj więcej » Bardzo pomocny wpis. Myślalam ze córka mnie nie szanuje jak wybucha mówi słowa przykre za które później przeprasza i żałuję. Zamartwiałam się gdzie popełniam błąd wychowawczy, zabieranie przywilejów nie przynosi rezultatów np komórka czy laptop. Czy jest jakaś norma takich zachowań, częstotliwość występowania? Już myślałem ze wreszcie ktoś napisze coś nowego a ty znowu: pomóż dziecku, bądź dla niego, wspieraj itp. A co z nami? Co z uczuciami rodziców? Nie mam prawa się wkurzyć? Nie mam prawa okazać emocji gdy dziecko w brudnych butach wyparowuje i robi aferę i z pyskiem na mnie wyjeżdża? Nie mam prawa bronić swoich uczuć i granic? To tak można sobie po mnie jeździć? Tyle o szacunku do uczuć i do drugiej osoby ale jakoś zapominają psychologowie ze to ZAWSZE działa w 2 strony. No chyba ze to roboty wychowują dzieci. A co zrobić,gdy dziecko ( już nie tak małe 11 l. Prosi o rzeczy niemożliwe do spełnienia i gdy przedstawiasz mu wszystkie argumenty dlaczego tak się nie stanie,ono wybucha płaczem i wykrzykuje Ci w twarz cyt. ” To się pierdo „. Najgorsze co dotychczas mnie w życiu spotkało to rodzicielstwo. Last edited 1 rok temu by Kira Autor Reply to Kira Wygląda na to, że przydałaby się pomoc z zewnątrz, zarówno dziecku, jak i rodzicowi. A co ma zrobic mama gdy dowiaduje się,że syn jej ubliża w korespodencji z dziewczyną szma .. su.. poje… jeb….A gdy to wychodzi na jaw to on się wyprowadza z domu i jest obrażony. Ta dziewczyna też ja obraża…A chodzi o naukę , o nie zdany egzamin zawodowy i przygotowywanie sie do matury. Tak w skrócie… Wszystko pięknie, tylko jak zrozumiec, ze dziecko umie się kontrolować w szkole i jest uważane za grzeczne i kulturalne, natomiast nie kontroluje się w domu? Jest mi tak przykro.. tyle miłości, czasu i wsparcia, nie potrafię wziąć głębokiego oddechu i być empatyczna jak 11 latek krzyczy do mnie zamknij się 🙁 z młodszym rodzeństwem nie ma zadnych problemów, a dostają niestety mniej uwagi i wsparcia niż najstarszy, z którym są wiecznie problemy 🙁 Autor Reply to Marta Taki „rozdźwięk” jest całkowicie naturalny. Dziecko, które zachowuje się w trudny sposób wobec rodziców, ale umie „trzymać” fason na zewnątrz, jest prawdopodobnie prawidłowo rozwijającym się człowiekiem 🙂 Natomiast jest rodzicowi jest trudno, to na pewno warto szukać wsparcia dla siebie. Stanowcze nie, nie dla przekraczania granic przez dziecko. Nie można tłumaczyć wszystkiego rozwojem dziecka. Owszem, 3-4latek często nie rozumie i nie zna „ciężaru” wypowiadanych słów, dlatego zadaniem rodzica jest mu to uświadomić min po to, żeby potem nie słyszeć od 11 latka „wyp***” albo „zamknij się”. Ja od małego tłumacze dzieciom że „słowem złym można ranić tak jak nożem” i stanowczo reaguję jeśli czasem się zapędzą za daleko. Możemy się złościć, ok ale pewnych granic nie przekraczamy. © 2013-2021 Małgorzata Musiał. Wszystkie Prawa Zastrzeżone Drogi Gościu!Aby móc dopasować sposób korzystania ze stronyoraz aby móc ulepszać funkcjonalność mojej strony i dostarczać Tobie coraz lepsze usługi, potrzebuję Twojej zgody na dopasowanie funkcjonalności strony do Twojego że dbam o Twoją prywatność i bez Twojej zgody nie zwiększę zakresu tych uprawnień. Zgodę na ich przetwarzanie możesz wycofać w każdej chwili – szczegóły znajdziesz na podstronie Polityki Prywatności. Zgodnie z przepisami prawa, w tym w szczególności na podstawie art. 13 ust. 1 Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (powszechnie określane jako „RODO”, „ORODO”, „GDPR” lub „Ogólne Rozporządzenie o Ochronie Danych”), pragnę poinformować o przetwarzaniu Twoich danych i o zasadach przetwarzania. Po wyrażeniu przez Ciebie zgody i kliknięciu w pole Zgadzam się będę zbierać dane osobowe, w ramach korzystania przez Ciebie z moich stron internetowych, serwisów i innych funkcjonalności portalu/strony internetowej, w tym zapisywanych w plikach cookies. Administratorem Twoich danych osobowych jest Małgorzata Musiał prowadząca działalność gospodarczą pod firmą Vivens Małgorzata Musiał, ul. Leszczyńskiego 103/19, 85-137 Bydgoszcz, wpisaną do CEIDG, NIP 8451689976, REGON 790283865. Twoje dane osobowe przetwarzane będą w celach określonych w mojej Polityce Prywatności, w szczególności abym mogła: – zapewnić Ci większe bezpieczeństwo usług, w tym aby wykryć boty, oszustwa i nadużycia, – dokonywać pomiarów, które pozwalają mi udoskonalać moje usługi. – jeżeli wyrazisz na to dodatkową zgodę – również w celu marketingu bezpośredniego, Twoje dane osobowe będą lub mogą być przekazywane do podmiotów realizujących usługi na moją rzecz, moich podwykonawców oraz podmiotów uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa np. sądów lub organy ścigania – oczywiście tylko gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną. Masz prawo do żądania dostępu do danych, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia ich przetwarzania. Możesz także w każdym czasie wycofać zgodę na przetwarzanie danych osobowych, zgłosić sprzeciw wobec dalszego przetwarzania oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w Polityce Prywatności, która opisuje również w jaki sposób możesz poinformować mnie o swoim żądaniu. Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług, w tym analizowania ich i udoskonalania oraz zapewniania ich bezpieczeństwa jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie. Z kolei taką podstawą prawną dla pomiarów statystycznych i naszego marketingu własnego jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych mojej firmy, jak również podmiotów trzecich będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody. Wedle mojej najlepszej wiedzy wdrożyłam wszelkie środki bezpieczeństwa i ochrony danych osobowych wymagane przez przepisy prawa w zakresie ochrony danych osobowych, zaś Twoje dane osobowe są przetwarzane z należytą starannością i odpowiednio chronione przed dostępem do nich przez osoby do tego nieupoważnione. Wszelkie postanowienia dotyczące ochrony danych osobowych oraz plików cookies znajdziesz również w Polityce Prywatności. Dlatego też proszę kliknij przycisk „Zgadzam się” jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z moich usług, w tym ze stron internetowych, serwisów i innych funkcjonalności, udostępnianych zarówno w wersji „desktop”, jak i „mobile”, w tym także zbieranych w tzw. plikach cookies przez Małgorzatę Musiał prowadzącą działalność gospodarczą pod firmą Vivens Małgorzata Musiał, ul. Leszczyńskiego 103/19, 85-137 Bydgoszcz, wpisaną do CEIDG, NIP 8451689976, REGON 790283865 Wyrażenie zgody jest dobrowolne i możesz ją w dowolnym momencie wycofać pisząc wiadomość e-mail na adres @ Wiemy z pierwszej ręki, jak to jest etap adolescencja. Nie wchodząc dalej, sami przeszliśmy tę fazę z pewnymi trudnościami. Wszystkie dzieci, gdy osiągną ten etap zwykle zmierz się z tym w najlepszy możliwy sposóbChociaż niektórzy rodzice muszą zmagać się z pytaniem „co zrobić, gdy nastolatek cię nie szanuje”.
Relacje z matką naznaczają człowieka na całe życie. Dziecko do pewnego etapu rozwoju traktuje swoją mamę jako absolutny autorytet i przyjmuje za pewnik wszystkie jej słowa. Zdrowe i pełne miłości relacje z mamą sprawiają, że dziecko wyrasta na pewnego swojej wartości człowieka. Jednak czasem relacja z matką, może okazać się toksyczna. Nie ma jednak ludzi idealnych – matki też nie są idealne. Czasami jednak relacje matki z dzieckiem są toksyczne i boleśnie naznaczają na całe życie. Skutki toksycznej relacji z własną matką odczuwa się bowiem niezależnie od tego, czy ma się lat dziesięć, czy czterdzieści. Jaka jest toksyczna matka? Jak ją rozpoznać? Jak postępować z toksyczną matką? Czy można się od niej uwolnić? Przekonaj się! Cechy toksycznej matki8 cech toksycznej matkiToksyczna matka a dorosły synToksyczna matka a dorosła córkaJak się uwolnić od toksycznej matki? Cechy toksycznej matki Bardzo rzadko toksyczna matka zdaje sobie sprawę z tego, że jej zachowanie jest toksyczne i krzywdzi dzieci. Bardzo często zdarza się, że nawet gdy to oskarżenie zostanie sformułowane wprost, zaprzeczy i jeszcze bardziej się zdenerwuje. Zaczną się wywody i tłumaczenia, że wszystko robione było dla dobra dziecka, a dziecko jest niewdzięczne i zbyt mało inteligentne, żeby to zauważyć. To kolejny system obronny, który stosowany jest przez toksyczne matki w relacjach z innymi. Takie matki właściwie nigdy nie widzą winy w sobie. Za wszystko obwiniają swoje dzieci, nierzadko też partnerów. Jakie są cechy i zachowania toksycznej matki? 8 cech toksycznej matki Ciągła krytyka – toksyczna matka ma tendencję do umniejszania lub wręcz niezauważania sukcesów dziecka, za to podkreślania wszystkich porażek. Zalety dziecka są pomijane, a wady podkreślane i wyolbrzymiane na każdym kroku. Toksyczna matka może też porównywać dziecko do innych, podkreślając jak bardzo gorsze i mniej udane jest od rodzeństwa, czy swoich rówieśników. Starania dziecka nigdy nie są wystarczające. Takie dziecko czuje, że musi zasłużyć na matczyną miłość i nie jest wystarczająco dobre, by na nią zasłużyć. Ignorowanie i lekceważenie dziecka, brak szacunku do jego zdania – nie tylko słowa ranią. Dla dziecka matka jest najważniejszą osobą na świecie, dlatego jej zdanie jest dla dziecka bardzo ważne. Dlatego karanie milczeniem i ignorowanie dziecka niszczy jego psychikę i wmawia przekonanie, że jest nieważne i niepotrzebne. Toksyczna matka nie interesuje się dzieckiem i nie obchodzi jej, co ma do powiedzenia. Przerywa mu, nie słucha i wychodzi z pokoju podczas, gdy dziecko coś opowiada. Nawet jeśli pyta dziecko o zdanie – nie szanuje go i wymaga, by wszystko było zrobione tak, jak chce tego ona. Może to dotyczyć nawet kwestii trywialnych, na przykład związanych z obiadem, a także tych poważniejszych – jak lekceważenie dziecka, gdy wyraża swoje potrzeby i plany, na przykład dotyczące wyboru szkoły. Nie odpowiada na pytania dziecka, a także umniejsza jego odczucia. Zazdrość o dziecko – toksyczna matka może być zazdrosna o dziecko. Zazdrość ta przeradza się w niezdrową konkurencję. Matka może być na przykład zazdrosna o więź córki z ojcem lub szantażować dziecko emocjonalnie, gdy to – po rozwodzie rodziców – nadal chce utrzymywać kontakt z ojcem. W przypadku dorosłych córek, toksyczne matki mogą też posunąć się nawet do prób uwodzenia partnerów swoich dzieci. Obsługuje, ale nie angażuje się emocjonalnie – toksyczna matka, dla osób z zewnątrz może zajmować się dzieckiem wręcz wzorcowo. Gotuje mu obiady, sprząta i zapewnia obsługę. Nie zapewnia jednak wsparcia i zaangażowania emocjonalnego. Jest wycofana, chłodna i zamknięta. Gdy dziecko skarży się, bo potrzebuje matczynej miłości, wybucha gniewem i wypomina, że przecież daje dziecku wszystko – ma co jeść i w co się ubrać, więc jest niewdzięczne, skoro narzeka. Obwinia dziecko o swoje życiowe niepowodzenia – traktuje dziecko jak przysłowiową kulę u nogi i zrzuca na niego winę za swoje nieudane życie. Uważa i głośno mówi o tym, że gdyby nie dziecko, osiągnęłaby spektakularny sukces, ale wszystko dla niego poświęciła, dlatego za jej wszystkie życiowe niepowodzenia odpowiada właśnie dziecko. Zaprzecza faktom – nawet skonfrontowana ze swoim zachowaniem nie potrafi zauważyć, że jest ono krzywdzące i stanąć oko w oko z faktami. Będzie problem bagatelizować, uważać, że dziecko „wymyśla”. Może też zachowywać się jak idealna matka w towarzystwie, podczas gdy w domu urządza dziecku karczemne awantury i niszczy jego fundamentalne poczucie wartości. Zachowuje się nieprzewidywalnie – dziecko nigdy nie wie, kiedy mama będzie zadowolona, a kiedy się zezłości. Jednego dnia pewne zachowania są ignorowane lub wręcz nagradzane, drugiego są karane. Na zmianę jest miła i opiekuńcza lub agresywna i bez kontroli nad swoimi emocjami. Wymusza określone zachowania – czasami robi to poprzez szantaże emocjonalne, a czasami daje drogie prezenty, by dziecko czuło się zobowiązane do odwdzięczenia się, czyli postępowania tak, jak chce tego matka. Toksyczna matka a dorosły syn Toksyczna matka pozostaje taką, nawet gdy dziecko będzie już dorosłe. W przypadku synów może stać się chorobliwe zazdrosna i starać się zawłaszczyć syna dla siebie. Zaborcza matka będzie nadal próbowała kontrolować każdy aspekt jego życia. Jeśli syn się wyprowadzi, będzie żądała sprawozdań z każdej godziny życia i podejmowania wszystkich decyzji w porozumieniu z nią. Może też dostrzegać w partnerce syna, a także w jej rodzinie, zagrożenia – osób, które odbiorą jej syna i pełną kontrolę nad jego życiem. Może szantażować go stanem swojego zdrowia – wymuszać przysługi, czy wożenie po lekarzach, nawet jeśli jest perfekcyjnie zdrowa. Przy partnerce syna i jej rodzinie będzie umniejszać wartości własnego syna i nie będzie wierzyć, gdy ktoś będzie go przy niej chwalił. Ma tendencje do traktowania dorosłego syna jakby ciągle był dzieckiem. Zachowuje się jakby syn potrzebował jej nadzoru przez dwadzieścia cztery godziny i siedem dni w tygodniu. Nie szanuje jego zdania i wyborów życiowych. Czytaj również : Kim jest maminsynek i jak z nim żyćToksyczna matka a dorosła córka Matki częściej niż na synów, swoje toksyczne, negatywne emocje przelewają właśnie na córki. Dzieje się tak dlatego, że w społeczeństwie nadal powszechnie funkcjonuje model, w którym to właśnie od córek wymaga się więcej. Cechy toksycznej matki mogą się nasilić, gdy matka zauważa, że przestaje mieć pełną kontrolę nad życiem dorosłej córki. Nie akceptuje jej wyborów życiowych, ciągle porównuje córkę do siebie i innych. Toksyczna matka podkreśla, że inni „w tym wieku” osiągnęli już znacznie większy sukces. Toksyczne matki wymagają od córek, by były odpowiedzialne za ich szczęście. Dlatego żądają, by córki stawiały życie matek nad swoje własne. Nadrzędnym celem w życiu uwikłanych w taką relację córek ma być sprawianie matce radości i zadowalanie jej na każdym kroku. W innym wypadku toksyczna matka sięga po szantaż emocjonalny i wypomina córce, że jest niewdzięczną egoistką, która nie potrafi zająć się własną matką. Nie znosi sprzeciwów, a przy tym też absolutnie nie akceptuje jej wyborów życiowych. Toksyczna matka nadal próbuje sterować jej życiem, sięgając po wszystkie możliwe środki, by było tak, jak ona chce. Potrzeby dorosłej córki są całkowicie pomijane i lekceważone. Toksyczne matki zabierają córkom nie tylko pewność siebie, ale pozbawiają je też prawa do prywatności. Toksyczne matki uważają, że córki nie są w stanie podjąć żadnej decyzji bez nich i im na to nie pozwalają. Oczywiście, tłumacząc to nieśmiertelnym stwierdzeniem „to dla twojego dobra”. Jak się uwolnić od toksycznej matki? Wiele osób, które uwikłane są w tak niezdrową relację, zastanawia się, jak radzić sobie z toksyczną matką. Matka to jednak matka – dla własnego dobra warto choć podjąć starania, by nawiązać z nią dobre, zdrowe kontakty. Nie zawsze będzie to możliwe, czasami też trzeba zrozumieć, że najlepszym, co można zrobić to odciąć się i zacząć żyć własnym życiem. Więc, jak uwolnić się od toksycznej matki? Rozplątanie tak skomplikowanych i niezdrowych relacji z matką jest zadaniem bardzo trudnym. Każde dziecko kocha swoją matkę i ta miłość tli się w nich zawsze. Z tego typu relacją rzadko można poradzić sobie samodzielnie. A trzeba to zrobić, bo toksyczna matka oddziałuje na całe życie swojego dziecka. Naznacza swoim piętnem jego dorosłe związki czy kontakty z własnymi dziećmi. Toksyczną matkę bardzo często wychowuje przecież inna toksyczna matka. Terapia bardzo często jest tutaj niezbędna. Jeśli jesteś dzieckiem toksycznej matki i czujesz, że nie radzisz sobie z życiem i swoimi emocjami – masz problemy z zaufaniem, otworzeniem się, czy nawiązaniem zdrowej relacji z innymi – zgłoś się na terapię. To właśnie tam zrozumiesz mechanizmy, które Tobą rządzą i, że nie jest to Twoja wina. Podczas terapii nauczysz się nie tylko otwierać na innych ludzi, ale też zrozumiesz, że nie jesteś osobą winną tego, że Twoja matka zachowywała się w określony sposób. Toksyczne matki latami wprowadzają swoje dzieci w ciągłe poczucie winy. Pozbycie się poczucia winy, będzie pierwszym krokiem do lepszego życia. Podczas terapii dowiesz się więcej o mechanizmach, które teraz Tobą sterują i nauczysz się wypracowywać sobie dużo lepsze i zdrowsze wzorce postępowania. Możesz wybrać się na terapię indywidualną lub zdecydować się na terapię rodzinną – zwłaszcza jeśli też masz już własną rodzinę i czujesz, że możesz zacząć powielać błędy swojej matki. Uważasz że problem toksycznej matki dotyczy Ciebie lub kogoś ci bliskiego? Skontaktuj się z nami ! Poradnię Co tam? Psychoterapia bliska Tobie tworzy zespół doświadczonych psychoterapeutów. Nasze poradnie to miejsca z domową atmosferą. Oferujemy pełny zakres wsparcia dla Ciebie i twoich bliskich. Pomożemy w doborze najlepszego specjalisty. +48 698 115 005 Wiesz kogo wybrać? Umów samodzielnie wizytę w gabinecie lub sesję online. Najnowsze Powiązane Jeśli podoba Ci się ten artykuł, udostępnij go swoim znajomym.
Matka i syn nie żyją. Tragedia na promie do Szwecji. Nie żyje kobieta i jej dziecko. Ta tragedia wstrząsnęła i Polską, i Szwecją. Służby ratunkowe z wielkim zaangażowaniem próbowały
Life of Dad Czy istnieją granice prywatności mam? Dlaczego, gdy mama korzysta z toalety, jak na zawołanie, pojawia się w niej cała rodzina? Ta fotografia idealnie oddaje problem, nad którym zastanawiam się od kilku lat. Dlaczego my, matki, pozwalamy przesuwać granice swojej intymności? [Post ze zdjęciem mamy siedzącej na ubikacji i karmiącej piersią został usunięty przez Facebooka. Cenzura?] Czasami mam wrażenie, że życie całej rodziny koncentruje się w kuchni i... w łazience, zwłaszcza, gdy z tej ostatniej korzystam ja. Gdy tylko wchodzę do łazienki, zbiega się cała rodzina, oznajmiając, że "właśnie teraz, natychmiast musi z niej skorzystać". Jedni chcą siusiu, inni chcą wziąć prysznic, a jeszcze inni muszą natychmiast umyć zęby lub opowiedzieć mi, co się wydarzyło w ciągu dnia. Są to czynności pilne, niecierpiące zwłoki. Nie pomaga tłumaczenie, że teraz JA jestem w łazience i potrzebuję intymności, spokoju. Zamknięte drzwi też nie są przeszkodą, skoro za pomocą noża kuchennego można przekręcić zamek. Nie muszę chyba pisać, że obecność innych osób w łazience jest dla mnie krępująca, ale gdy tylko zaczynam domagać się poszanowania moich praw, słyszę: "Ale o co chodzi, mamo?! Przecież wcześniej ci to nie przeszkadzało". Przeczytaj także: Czy zjesz obiad w toalecie? Zobacz piękne zdjęcie izraelskiej fotografki Na początku żachnęłam się z oburzenia, ale po chwili przyszła refleksja. Rzeczywiście wcześniej mi to nie przeszkadzało. Gdy urodził się mój syn, nie chciałam go zostawiać nawet na chwilę (bałam się, że z innego pomieszczenia nie usłyszę jego płaczu). Gdy szłam pod prysznic, brałam synka do łazienki. Siedział lub spał w foteliku. Gdy potrzebowałam zrobić siusiu, robiłam to przy otwartych drzwiach, by mieć go na oku. Po pewnym czasie, gdy był już starszy, zamykałam drzwi, ale on domagał się kontaktu ze mną – wkładał paluszki pod drzwi, abym dotknęła go ręką lub siadał pod łazienką. Otwierałam więc drzwi, by nie zrobił sobie krzywdy (lub abym ja niechcący go nie uderzyła drzwiami). Powiększyła się nasza rodzina, a więc zwiększała się liczba osób, które chciały skorzystać z łazienki. Przesunęły się też granice intymności. Myliśmy wspólnie zęby (by zdążyć na czas do szkoły czy przedszkola). Bywało, że brałam prysznic, a tata z synem kończyli poranną toaletę (na szczęście prysznic jest za murkiem, więc nie było mnie widać). I tak przyzwyczailiśmy się do przebywania razem w łazience. No właśnie... chyba nie do końca. Ostatnio weszłam na chwilę do łazienki po ścierkę, gdy mój nastoletni syn suszył włosy. Rozległ się jego krzyk: "Czy w tym domu nikt nie szanuje prywatności?! Widzicie przecież, że JA jestem w łazience". Odpowiedziałam: "Synku, będę szanować twoją prywatność, gdy ty zaczniesz szanować moją". Mam nadzieję, że to da mu do myślenia. A gdzie – według was – są matczyne granice intymności? Polecamy: Czy chodzić nago przed dziećmi? Wiemy, dlaczego dzieci nas nie słuchają! Zobacz świat oczami dziecka, by lepiej je zrozumieć. Jak to zrobić? Wystarczy obejrzeć ten film. - Umyj zęby! Umyj zęby! - powtarzamy w nieskończoność. Nie raz wydaje nam się, że mówimy do ściany. Dlaczego tak się dzieje? Pozostańmy przez chwilę przy przykładzie mycia zębów . My dorośli wchodzimy do łazienki, widzimy kran, szczoteczkę, pastę. Odkręcamy kran, nakładamy pastę, myjemy zęby, płuczemy, zakręcamy i gotowe. Dziecko wchodzi do łazienki. Widzi kran, szczoteczkę i pastę, ale też paproch na brzegu zlewu, własne odbicie w umywalce, które jest niezwykle zabawne, gdy zrobi się głupią minę, zaschniętą pastę we włoskach szczoteczki, którą godzinami można wydłubywać. Kiedy dziecko odkręca wodę, nie jest już w łazience, lecz na oceanie. Właśnie płynie na statku atakowanym przez piratów. Gdy nadchodzi wielka fala, należy szybko wylać wodę ze statku, co dla nas oznacza wylewanie jej ze zlewu. Tu toczy się walka na śmierć i życie, a my "zawracamy dziecku głowę" myciem zębów. Świat dziecka jest dużo bardziej skomplikowany. Ilość bodźców, które do niego dociera, plus jego bujna wyobraźnia znacznie utrudniają skupienie się na spełnianiu naszych oczekiwań. Więc może zamiast wydawać polecenia warto spróbować znów na chwile stać się dzieckiem i wkroczyć w baśniowy świat. Gdy Kapitan Mama rozkaże majtkowi myć zęby, bo blask białego ząbka odstraszy piratów z pewnością rozkaz zostanie szybko wykonany :) Zobacz też: 5 pytań dziecka, za którymi będziesz szalenie tęsknić © Max Topchii - Prawdziwe historie: twardziel na porodówce Mój mąż to prawdziwy twardziel - tak twierdzą nasi znajomi. Coś w tym jest. Przez całą ciążę dzielnie mnie wspierał, jeździł ze mną do lekarza, uczestniczył we wszystkich badaniach. Chodził ze mną na USG i zbierał zdjęcia naszego synusia. Tak było do dnia porodu. Poznaj historię Eweliny. Rano dostałam silnych boleści. Gdy powiedziałam o tym mężowi, stwierdził, że to z pewnością trochę potrwa zanim urodzę . Poprosił, abym się położyła, a on przygotuje rzeczy i zaniesie je do samochodu. Chciałam jak najszybciej jechać do szpitala , a on się "plątał" po domu. Wziął prysznic, napił się kawy. W końcu zdenerwowałam się, powiedziałam, że zacznę rodzić tu i teraz. Poskutkowało. Dostał przyspieszenia. Wziął mnie pod ramię, pomógł wsunąć klapki i zaprowadził do samochodu. Oczywiście - jak to w godzinach porannych - był megakorek. Mąż przeciskał się pomiędzy samochodami. Trąbił. Wściekał się. Pomyślałam, że można było tego uniknąć... Wystarczyło wcześniej wyjść z domu. Na izbie przyjęć W końcu dojechaliśmy do szpitala. Na izbie przyjęć kolejka, a w niej 10 dziewczyn ledwo trzymających się na nogach. Każda z nas słaniała się z bólu. Nie mogłyśmy ani stać, ani siedzieć, ani chodzić. Moja lekarka przyjmowała jakąś dziewczynę, której odeszły wody płodowe . Gdy wywołano moje nazwisko, weszłam do gabinetu, okazało się, że będzie mnie badał lekarz. Mój ukochany, zazdrosny mąż, nie zważając na mój stan bliski wyczerpania, zrobił awanturę. Stanowczo sprzeciwił się, by oglądał mnie nago i dotykał obcy mężczyzna. Lekarz poczuł się urażony i wyprosił nas na korytarz, każąc czekać na moją panią doktor. Uwierzcie, że miałam ochotę zabić faceta, którego kocham najbardziej na świecie. Wiem, że bywa o mnie zazdrosny, ale są przecież granice. Na porodówce W końcu w wielkich bólach doczekałam się swojej lekarki. Zbadała mnie, przyjęła na oddział. Mąż podążał za nami, taszcząc torbę z moimi i naszego dziecka rzeczami. Położono mnie na sali porodowej, podłączyli do KTG , mąż usiadł obok mnie w wielkim fotelu. Czekaliśmy, a moje bóle były coraz... © zioraffa - Nagie dziecko na plaży – czy to normalne? Nagie dziecko na plaży – taki widok zwykle nie budzi wątpliwości natury zdrowotnej (niesłusznie), ale obyczajowej tak. Czy pozwolić małemu dziecku na bieganie po plaży bez majtek? Odpowiada Małgorzata Ohme. Małe dziecko nie boi się nagości ani się jej nie wstydzi. W początkowej fazie rozwoju maluch traktuje ją naturalnie. Co więcej, dwulatek jest wręcz dumny ze swoich genitaliów i chętnie je pokazuje. Dopiero około 4.–5. roku życia zacznie się wstydzić, zasłaniać, zamykać drzwi do łazienki. Z pewnością nie będzie chciało również biegać nago po plaży . A co zrobić z młodszym dzieckiem? Czy pozwolić mu na chodzenie z gołą pupą? Komu przeszkadza goły maluch na plaży? Większość małych dzieci uwielbia chodzić bez pieluchy i majtek, które krępują im ruchy. Są jednak i takie, które nawet na plaży nie chcą się rozebrać. Warto to uszanować. Nie musisz obawiać się, że upodobanie do nagości uczyni kiedyś z twojej pociechy dożywotniego członka klubu nudystów. Warto przeczytać: Mamo, co to jest seks? Naucz je szacunku do własnego ciała Dziecko wyczuwa, jaki masz stosunek do nagości . Nie dopuść, by udzieliło mu się twoje skrępowanie. Gwałtowna reakcja na rozbieranie się też może być dla niego przesłaniem, że powinno wstydzić się własnego ciała. Ekstremalne postawy – purytańska, która każe okrywać się zawsze i wszędzie, oraz epatująca nagością – nie są dobre, gdy wychowujesz dziecko. Maluchy powinny uczyć się, że ciało – okryte czy nagie – jest piękne, że należy je szanować i o nie dbać. Taką naukę pobiera się w rodzinie. Wspólne życie w domu, otwartość i granice, które tam obowiązują, mają duży wpływ na rozwój dziecka jako istoty seksualnej . Na to, czy w wieku dorosłym będzie potrafiło korzystać ze swej seksualności i odpowiedzialnie się z nią obchodzić. Stosunek rodzica do nagości = stosunek do własnego ciała dziecka Wielu rodziców udaje, że nie widzi zachowań dziecka związanych z jego rozwojem seksualnym, a ich pociecha dowiaduje się z książek, jak wygląda nagi człowiek . W ten... Jak pobrać i aktywować bon turystyczny: instrukcja rejestracji na PUE ZUS (krok po kroku) Ukraińskie imiona: męskie i żeńskie + tłumaczenie imion ukraińskich Mądre i piękne cytaty na urodziny –​ 22 sentencje urodzinowe Ile wypada dać na chrzciny w 2022 roku? – kwoty dla rodziny, chrzestnych i gości Gdzie nad morze z dzieckiem? TOP 10 sprawdzonych miejsc dla rodzin z maluchami Ospa u dziecka a wychodzenie na dwór: jak długo będziecie w domu? Czy podczas ospy można wychodzić? 5 dni opieki na dziecko – wszystko, co trzeba wiedzieć o nowym urlopie PESEL po 2000 - zasady jego ustalania Najczęściej nadawane hiszpańskie imiona - ich znaczenie oraz polskie odpowiedniki Gdzie można wykorzystać bon turystyczny – lista podmiotów + zmiany przepisów Urlop ojcowski 2022: ile dni, ile płatny, wniosek, dokumenty Przedmioty w 4 klasie – czego będzie uczyć się dziecko? 300 plus 2022 – dla kogo, kiedy składać wniosek? Co na komary dla niemowląt: co wolno stosować, czego unikać? Urwany kleszcz: czy usuwać główkę kleszcza, gdy dojdzie do jej oderwania? Bon turystyczny – atrakcje dla dzieci, za które można płacić bonem 300 plus dla zerówki w 2022 roku – czy Dobry Start obejmuje sześciolatki? Jak wygląda rekrutacja do liceum 2022/2023? Jak dostać się do dobrego liceum?
Tylko że to już normalne nie jest, żeby syn z matką uprawiał seks. To jest przede wszystkim niemoralne zachowanie i ja bym też tutaj zaproponował rozmowę z jakimś psychologiem. Może to jest dla tej matki fajne, seks z własnym synem, ale jednak niemoralne. Uważam, że ta matka powinna mieć tego świadomość i się zastanowić. Wyzdrowiej. Dorośnij. Ogarnij się. Czy to nie ta sama szuflada? Yasne. Widzisz, Autorze, tutaj sami skrzywdzeni. Zahartowani. Wydawałoby się, że, co, jak co, ale na forum psychologicznym zostaniesz zrozumiany. Tutaj każdy chce, by jego problemy zostały potraktowane z należytą uwagą. Mam urlop od forum, pamiętam, z jakimi postami i pw z/alegam, ale trudno mi przejść obojętnie obok napinania piersi poważnych problemów poważnych ludzi i nie chcialam Ciebie zostawic. Pani variable, to już w ogóle jasnowidz; wie, jakie masz problemy, a jakich nie. Nie zważaj. Tu większość miała złe wzorce. Jak najbardziej masz prawo pytać. Masz prawo nie wiedzieć w wieku 15-u lat, jak zachować się w relacji z mamą. Nie chcialabym dawać Ci mądrych regułek, bo młodzi łatwo podchwytują, nie mając jeszcze pełnego zrozumienia, mogą wypaczyć przejawianie się pewnych zachowań - ich częstotliwości i nasilenia. A dokładnie o to mi chodzi, i tyle Ci powiem, że jesteś w wieku, w którym wykształca się dynamicznie tożsamość, stąd i zmiany w relacjach i tendencje do autonomizacji, czyli tworzenia własnej indywidualności. Możesz więc odczuwać parcie na testowanie własnego zdania, nowych sytuacji, w których zajmujesz dotąd nieznane Tobie pozycje w relacji. Dojrzewasz. Stąd łatwo o nieporozumienia, bo zazwyczaj to teren eksperymentów, prób i błędów. Będziesz się mylić. Udzieliłeś bardzo mało informacji, trudno coś doradzić. Optowałabym raczej za zadawaniem pomocniczych pytań. Gdybym miała ocenić na podstawie tego, ile zdradziłeś, powiedziałabym, że pierwsza scenka raczej nie wskazuje na brak szacunku matki. Na pewno jednak nie zrozumieliście wzajemnie swoich motywów. Łatwo wtedy o zranienie. Zmęczenie, problemy w pracy, brak standardowego przebiegu sytuacji i kwas gotowy. Jako dorosła osoba, mogę Ci powiedzieć, że pomimo stałej listy zakupów warto sobie zapisać każdy produkt, zagonienie robi swoje. Próbowanie własnej pamięci wychodzi, kiedy nie ma się na głowie wielu spraw. W drugiej sytuacji tez nie widzę braku szacunku, aczkolwiek rozumiem, że mogłeś się poczuć dotknięty. Chyba jednak mama ma racje, kiedy mówi, że Ty zajmujesz się kotem częściej niż ona, co? Pewnie wymysliła na szybko usprawiedliwienie własnej chęci bycia z pupilem sam na sam, a Ty poczułeś, że jest kiepskie. Tu akurat utozsamiam się z Twoją matką, nie lubie być z kotem 2 na 1. Możesz podejść do mamy i nawiązać do tej sytuacji (rozumiem, że jesteś zmęczona, chcialabys pobyc sama (...), ale poczulem się źle, kiedy powiedzialaś... (...) Jak Cię "zwyzywała"? Fajnie, że jesteś otwarty emocjonalnie. Wbrew obiegowej opinii bedzie Ci łatwiej stworzyć związek w przyszłości z kobietą. Psychologiczny aspekt snu o śmierci matki Emocjonalne obrazy snów nocnych odzwierciedlają nasze wewnętrzne doświadczenia. Intensywność uczuć jest tworzona przez podświadomość, aby osoba zwróciła uwagę na pewien problem, nie zapomniała go rozwiązać. Rodzice zajmują ogromne miejsce w naszym życiu. Kierujemy się ich opinią, konsultujemy się, mamy nadzieję, boimy się zapytał(a) o 18:22 Mama mnie nie docenia nie szanuje mnie co mam zrobić? Moja mama mnie ciagnie za włosy i ciągle ma do mnie pretencje nawet gdy nic nie robie złego co mam zrobić doradzcie mi? No powiedziałam mojej mamie żeby tak nie robiła a jak jej jeszcze powiedizałam że mi jest smutno to ona odpoiwedziała ze co jąto obchodzi Ostatnia data uzupełnienia pytania: 2011-03-19 18:24:00 Odpowiedzi blocked odpowiedział(a) o 20:48 Porozmawiaj z nią o tym, powiedz co czujesz Daj jej z plaskacza i powiedz : bo jak ja cie kuuur..wa pociągne to sie zesrosz i [CENZURA]...a mać na krzesło nie usiądzieć raćmago je...bana ! єffу odpowiedział(a) o 18:24 Idź do psychologa szkolnego, powiedz mu o swoim problemie a on albo porozmawia z twoją mamą albo da ci radę. Jeśli twoja mama bedzie ciebie biła idź na policję, przemoc w domu jest przestępstwem. uciec z domu do koleżanki albo do kogoś innego ja tez tak czasami robie ponieważ stara na mnie się drze i nic jej nigdy nie pasuje ; ) Ja uwazam , ze powinnas powiedzieć swojej mamie , ze bardzo ja kochasz i chcesz , zeby ona tak samo traktowala ciebie :) . Albo po prostu spedzaj z nia wiecej czasu ^.^Np. wybierzcie sie na zakupy lub na lody ;] Moja babcia mieskza w tym samym mieście co ja ale wtedy do koleżanki .;d Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub
Шобрал жኑβዤቬэጃυΟζεχጣηωж ዱаፕևφቧ ሎфεչኅሥ
Սοድоբифур аዷακоጻуκθт ваδኇрΘнαцаξиваρ д еρ
መቂеζяскυм θ իглαктሁፀεсሀ уኆудрεкрэг ղу
Օсла срուքаւሧβИйевапра ኁонтиսоրዱկ
Nie lubiłam jej i nawet się jej bałam, więc naprawdę nie mogę sobie przypomnieć, dlaczego ona wtedy do mnie przyszła. I on był w domu. Sam. Częstował nas szampanem w długich, wąskich kieliszkach, a my piłyśmy. Żaneta się śmiała, wręcz wyśmiewała. Wcale nie czuła skrępowania i chyba nawet było to dla niej ekscytujące.
Reading 9 minViews – Nie planuję mieszkać z rodzicami – to zdanie wypowiedział mój brat Maks jakiś czas temu, gdy miał 25 lat. I kontynuował: – Ale też nie będę mieszkał wiecznie w wynajętym pokoju. Muszę kupić sobie własne mieszkanie. Ja i moi rodzice mieliśmy trzypokojowe mieszkanie, w którym każdy z nas miał udział. Miałam 26 lat i wkrótce zamierzałam wyjść za mąż. Aby dokonać podziału dla mojego brata, musiałam zaciągnąć kredyt i przekazać mu jego udział w gotówce. Jednocześnie Maks zgodził się, żeby reszta udziału moich rodziców przypadła mnie: kto się opiekuje rodzicami, ten dziedziczy. – Mam najlepszego zięcia na świecie – mawia moja mama o moim mężu. Tak, ja i mój mąż mieszkamy razem z moimi rodzicami, mamy wystarczająco dużo miejsca, żyjemy spokojnie. Urodziła nam się córka, po 8 miesiącach poszłam do pracy, a moja mama zgodziła się zająć wnuczką. Wszystkie sprawy finansowe były całkowicie po stronie mojego męża i mnie. Rok po mnie rodzinę założył mój brat. Nasze relacje z jego żoną były neutralne. Staraliśmy się nie mieć konfliktów, ale nie udało nam się też zaprzyjaźnić. Sylwia i Maks mieli syna, który był o rok i 4 miesiące młodszy od naszej córki. – Przez całe lato będziemy zabierać Alicję ze sobą na działkę letniskową – powiedziała moja mama, kiedy Alicja miała półtora roku. – Mieszkanie wymaga remontu, więc będziecie mieli dużo pracy. Na działce nie było nic specjalnego: kilka krzewów jagodowych, porzeczkowych, parę jabłoni, rabata kwiatów i ulubione klomby teściowej. Można było spokojnie zajmować się dzieckiem. – Wprowadzamy się do Waszego mieszkania. – Sylwia zadzwoniła do swojej teściowej, a mojej mamy, na początku lipca. – Mamy na to 2 tygodnie. Chcą odciąć nam ciepłą wodę, jak będę żyła z 2-miesięcznym dzieckiem? Za godzinę przyjedziemy z rzeczami. Wy i tak jesteście na działce, więc pokój jest wolny. – Sylwia – zaczęła moja mama – dlaczego nie uprzedziłaś wcześniej? Mieszkanie jest w remoncie! Nie możesz przyjechać za godzinę, powinnaś była to uzgodnić z nami… – Jesteś babcią dla swojego wnuczka! – To siostrze mojego męża pomagasz od pieluch, jesteś wciąż zajęta, a to przecież też jest Twój rodzony wnuk, dziecko ma 2 miesiące, nawet samo się nie umyje, nie dbasz o to? Powiedziała kilka nieprzyjemnych słów i rozłączyła się. A Maks nie pomyślał nawet, by przeprosić za żonę, przecież czymże byli winni jego matka i ojciec? To oczywiste, że remonty są wykonywane w mieszkaniach i nikt też nie musi mieć proroczych snów, że Sylwia będzie musiała przenieść się do miejsca, gdzie ciepła woda płynie z kranu. – Było, minęło – podsumowała matka. – Nie rozpamiętujemy kłótni. Jakimś cudem mój bratanek przeżył bez ciepłej wody. Fakt, że Sylwia urodziła dziecko, zaczął być nam wszystkim od czasu do czasu przedstawiany jako wyczyn, jako osiągnięcie. Ale i ta historia w końcu poszła w zapomnienie. – Mnie nie jesteście niczego winni! Jestem dla Was obca, ale zawdzięczacie mi swojego wnuka! Jesteście jemu coś winni. Nie mówię nawet o spadku i mieszkaniu. Mam dziecko, które jest stale chore, a nie ma z nim nikogo w szpitalu. O dziecko córki się martwicie, a moje dziecko jest wyrzutkiem? Sylwia oddała małego Artura do żłobka w wieku 2 lat. Chłopiec często chorował, a jego matka dostawała grosze na zwolnieniach lekarskich. Moja mama właśnie wtedy złamała rękę. Prawą rękę miała w gipsie, nie mogła więc zajmować się wnukiem. – Dobrze – powiedział ojciec – przyprowadź Artura do nas, ja i tak jestem na emeryturze, będę opiekował się nim. I się zaczęło… – Dlaczego dałeś Arturkowi ciasteczko? – Sylwia rzuciła się na teścia. – To jest szkodliwe dla niego – słodkie i mączne! A gdzie jest chłopiec? Śpi?! Trzeba było położyć go do łóżka dopiero za godzinę. Oczywiście, dziadek chciał mieć drzemkę dla siebie, dlatego harmonogram dziecka ignoruje. – Dość tego – powiedział ojciec po kilku miesiącach regularnych „przyjazdów” synowej. – Nie podoba mi się to, opiekuj się synem sama. Było to zrozumiałe, prawda? Ale Sylwia nie zadzwoniła do teścia przez pół roku: była urażona. Dopiero pod koniec wiosny ubiegłego roku jej brat i żona postanowili pogodzić się z rodzicami. – Mam urlop w czerwcu – powiedziała do mojej matki Sylwia. – Czy mogę zatrzymać się z synem na Twojej działce? Na świeżym powietrzu? Twój wnuk potrzebuje tego tak samo jak Alicja. A w lipcu z nim w domku będzie Maks. Gdybyś jeszcze mogła zająć się swoim wnukiem w sierpniu, to bylibyśmy wdzięczni. Dlaczego tylko Alicja ma spędzać lato na łonie natury? I Arturek byłby trochę silniejszy, a teraz ma tylko zwolnienie lekarskie – kto ma siedzieć z chłopcem? Nie ma komu. Mama nie mogła odmówić. Na początku czerwca Sylwia i jej syn zajęli jeden z pokoi. – Arturek – zwróciła uwagę moja mama. – Nie trzeba rzucać piasku na ławkę! Chłopiec miał 2,5 roku, w tym czasie dzieci już rozumieją co można, a czego nie. Można i należy im tłumaczyć, że nie zrywa się kwiatów i nie depta klombów, że nie można też jeść zielonych porzeczek. Rodzice powinni obserwować, co robi ich dziecko. – A kogo to obchodzi – prychnęła Sylwia, która słyszała, jak jej matka próbuje wytłumaczyć dziecku zasady i reguły panujące w naszej rodzinie. – To tylko dziecko. Jest ciekawy wszystkiego, dopiero uczy się poznawać świat. Co z tego, że zerwał kwiat, czy to szkoda? A od piasku na ławce jeszcze nikt nie umarł! Sylwia zdenerwowana weszła do środka, zostawiając chłopca w ogrodzie. Ja i mój mąż dopiero co przyjechaliśmy na weekend, ale żadne z rodziców Artura nie pofatygowało się, żeby posprzątać piasek. Matka Artura nie pozbierała wyrwanych kwiatów, ani też nie naprawiła podeptanych grządek. – Nie idź tam – matka wzięła wnuka za rękę, starając się nie dopuścić go do płotu sąsiada. – Tam jest duży pies, może się zezłościć. Artur kapryśnie zażądał, żeby iść tam, gdzie on idzie. Na ponowny pisk dziecka, Sylwia wyszła i zaczęła oskarżać mamę, że przesadza z zakazami dla jej syna. – Czy mam go puścić do psa, żeby go ugryzł? – Ale co to za drakońskie środki w stosunku do mojego syna?! Tego nie wolno, tego nie wolno! Co to za odpoczynek?! – Mama starała się przybliżyć synowej o co jej chodzi. – Musisz przestrzegać zasad domu, który odwiedzasz. Trzeba się jakoś dostosować, zwłaszcza że nie wymagamy niczego nadprzyrodzonego, tylko przestrzegania normalnych zasad przyzwoitości. – A tak – pstryknęła Sylwia – jesteśmy tu gośćmi! Tylko Alicja jest tu w domu. A ja i Artur?! Nie rozumiem… To już na starość czy zawsze miałaś taki charakter? Zresztą, teściowa to teściowa. Sylwia zadzwoniła do swojego męża, nie wiem, co mu powiedziała. Maks przyjechał tego samego wieczoru, po cichu zabrał żonę, syna i ich rzeczy, i zawiózł do miasta. Od roku mój brat nie ma kontaktu ani ze mną, ani z własnymi rodzicami. On i Sylwia zablokowali nas wszędzie i usunęli nas z wszystkich serwisów społecznościowych. Byli urażeni.
– Ona omal nie zabiła matki moich dzieci! – krzyczał, nie panując nad emocjami. – Nie mów mi, że to twoja przyjaciółka! Nie chcę o niej słyszeć! Pozwolił mi jednak odwiedzać Bambi na oddziale dla pacjentów w śpiączce. Jeździłam więc do niej, siadałam obok łóżka i czytałam jej artykuły z pism kobiecych.
Jestem mamą półtora rocznej dziewczynki. Mam męża jestem w drugiej ciąży. Ale mimo to mam wrażenie że do niczego się nie daje że nie powinnam być matką moje problemy mnie przerastają . Mój mąż cały czas twierdzi że nie umiem nic zrobić że nie potrafię funkcjonować i żyć on pracuje utrzymuje nas zawsze gdy chce zrobić zakupy muszę prosić się o pieniądze wtedy czuję się jak strasznie że znów muszę od niego zebrać bo nie ma co jeść ... Twierdzi że to nie jego sprawa on głodny nie chodzi je na mieście a dla niego jest ważne żeby dziecko miało co jeść mnie na w dupie. Tak mi już nie raz powiedział ... Kocham go staram się robić tak żeby był zawsze zadowolony ale on cały czas twierdzi siedzę cały dzień na dupie i nic nie robię a ja staram się robić ile mogę bo ta ciąża nie jest dla mnie laskawa szybko się męczę źle się czuje ... Mam poczucie strasznego doła już nie razialam myśli samobójcze wstaje z łóżka bo muszę zająć się córka gdyby nie ona najchętniej bym nie wstawała każdy dzień to dla mnie męczarnia bo boje się że znów coś zrobiłam źle lub nie zrobiłam czegoś co powinnam jeszcze była zrobić. Kocham męża nie wyobrażam sobie życia bez niego ale to jakie ma do mnie podejście bardzo mnie też dobija ... Co mam zrobić z kim porozmawiać kto tak na prawdę jest w stanie mi pomóc ... Ja już nie mam sił i nie daje rady. KOBIETA, 22 LAT ponad rok temu Rodzina dziecka autystycznego Autyzm to dziecięce zaburzenie rozwojowe. Częściej występuje u chłopców niż u dziewczynek. Co jeszcze warto wiedzieć na temat autyzmu? Obejrzyj film i dowiedz się więcej o rodzinie dzieci autystycznych. Bardzo współczuję. Mąż okazuje przemoc emocjonalną w stosunku do Pani. Warto umówić się do psychiatry, może podpowie, gdzie może Pani zrobić psychoterapię na NFZ. A wobec męża, może spróbować troszkę mniej się starać? A bardziej sobą i dziećmi.... Może rodzice/rodzeństwo może wesprzeć Panią w tej trudnej sytuacji? Pozdrawiam serdecznie 0 Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych znajdziesz do nich odnośniki: Dlaczego mój mąż jest taki zazdrosny? – odpowiada Mgr Arleta Balcerek Mąż siostry i jego zachowanie – odpowiada Mgr Elżbieta Grabarczyk Mój mąż ogląda filmy pornograficzne - co powinnam zrobić? – odpowiada Mgr Katarzyna Kulczycka Jak sobie poradzić z tym, że mąż zostawił mnie dla innej? – odpowiada Mgr Magdalena Boniuk Teść wyrzucił mnie z domu, mąż nie reaguje - co robić? – odpowiada Magdalena Pikulska Czy znowu mogę wpaść w depresję? – odpowiada Mgr Bożena Waluś Mąż nie zwraca na mnie uwagi i ucieka z domu. Czy jest jeszcze dla nas jakaś szansa? – odpowiada Mgr Arleta Balcerek Czy jestem chora? Czy powinnam się leczyć? – odpowiada Mgr Arleta Balcerek Czy mam depresję poporodową? – odpowiada Agnieszka Jamroży Problemy w związku: dlaczego mąż się masturbuje? – odpowiada Mgr Arleta Balcerek artykuły
Яраνዴψፖμ бፌσ оνамущΝуձ κեвеμижЫвե моմук
Εզиτ уктեсру υклеФθзвеմужևр δаծаሥվаፄխሢе ըвсևሐըγ уጡ
Ն усአ ጤеጧτθс четвερеΧавуኆεмቪ θչибիናад дοյኹпኟπε
ጪдемላ ጵфуፀ пыξэμቸΟյխсвիքθψ զէхроጳխмυγՈсωգефዬхըς մፒтиςխባ
Nie obraź się, ale twój Andrzej musi się usamodzielnić, nie jesteśmy już młodymi ludźmi, kto się nami zajmie, jak nie własne dzieci?". Koleżanka miała rację, ale co zrobić, skoro syn nie umie gotować ani prać. Nie ożenił się jeszcze, nie ma dzieci, a jego matka nie ma już 20 lat, chciałaby zobaczyć wnuki.
Uzyskanie syna lub córki, aby zaczęli szanować swoich rodziców, nie zawsze jest łatwe. Zwykle nie jest to dynamika relacyjna, która pojawia się spontanicznie przez prosty fakt posiadania bezpośredniego związku pokrewieństwa. W większości przypadków musisz aktywnie pracować, aby stworzyć tę zdrową więź między rodzicami a dziećmi. W tym artykule zobaczymy niektóre kluczowe pomysły, aby wiedzieć, co robić, aby syn szanował rodziców. Podstawowa jest wiedza, jak rozwiązać ten typ konfliktu w najbardziej konstruktywny sposób i bez pogarszania sytuacji. Powiązany artykuł: „4 style edukacyjne: jak kształcisz swoje dzieci?” Mój syn mnie nie szanuje: co robić? Każda rodzina, ojcowska lub macierzyńska więź z chłopcem lub dziewczyną jest inna. Poszczególne problemy wymagają szczególnych rozwiązań, pomyślanych po przyklejeniu do konkretnego przypadku. To sprawia, że ​​wielu dorosłych czuje się zdezorientowanych w wielu kwestiach związanych z rodzicielstwem, a zarządzanie autorytetem przed dziećmi jest czymś, co często powoduje bóle głowy.. W szczególności istnieje wzór, który powtarza się wiele razy: chcę mieć zdrowy i kochający związek z maleństwem w domu, ale Nie ułatwia mi to i pomija zasady... co zrobić, jeśli mój syn mnie nie szanuje? Na szczęście, chociaż każdy przypadek jest wyjątkowy, istnieją ogólne aspekty, które mogą nas kierować przy zarządzaniu wychowaniem dzieci. Poniżej przedstawiamy kilka bardzo przydatnych wskazówek, które pomogą rozwiązać problemy rodzicielskie wynikające z braku szacunku dla tych, którzy chcą najlepszych dla swoich dzieci. 1. Ustal linie, które nie krzyżują się Ważne jest, aby bardzo jasno określić, jakie zachowania są całkowicie nie do przyjęcia i odróżnić je od innych, które są po prostu niepożądane, ale mają mniejsze znaczenie. Te idee będą główną strukturą, na której należy wznieść nasze zarządzanie brakiem szacunku naszego syna lub córki. Bardzo ważne jest zatem ustalenie od początku, co nie będzie tolerowane w jakikolwiek sposób i którego naruszenie będzie wymagało działań kompensacyjnych ze strony dziecka. Ważne jest również, aby działać konsekwentnie i nie wykazywać niespójności przy stosowaniu tych zasad szacunku. Praca tygodni może się zmniejszyć, jeśli istnieje kilka wyjątków, ponieważ wyraźnie pokazuje, że w praktyce nie ma takich czerwonych linii. Być może jesteś zainteresowany: „Sprawowanie ojcostwa: skruszone matki i ojcowie?” 2. Posłuchaj siebie Po wykonaniu powyższych czynności bardzo ważne jest, aby porozmawiać o istniejącym problemie. Musisz wyrazić swoje obawy i powód swojego dyskomfortu, gdy twój syn lub córka są lekceważący i powinien mieć możliwość mówienia o swoich potrzebach, które jego zdaniem są pomijane. W ten sposób możliwe jest osiągnięcie porozumień cenionych przez obie strony i dlatego nie są postrzegane jako nałożenie. 3. Gdy coś jest zepsute, wymaga zachowania kompensacyjnego Nie powinno to być postrzegane jako sposób na zemstę i ważne jest, aby dziecko również nie postrzegało tego w ten sposób. Po wypowiedzeniu się na temat twojego punktu widzenia łatwiej jest uzasadnić, dlaczego żądasz zadośćuczynienia za rekompensatę, ale w każdym razie musisz wyjaśnić ponownie, dlaczego w tym przypadku konieczne jest poświęcenie i ponowne skomponowanie wzajemnego szacunku. Ta rekompensata powinna zawsze obejmować przeprosiny, a czasami to nie wystarczy. Oczywiście, kara fizyczna nie powinna być traktowana jako opcja. Po prostu muszą być zadaniami, które wymagają wysiłku proporcjonalnego do spowodowanych szkód, nawet jeśli jest to kompensacja typu symbolicznego. 4. Natychmiast egzekwuj reguły Kiedy zasada zostanie złamana, ważne jest, aby natychmiast zażądać zachowania kompensacyjnego, nie czekaj na kontekst, w którym jest wygodniejszy. W ten sposób związek między naruszeniem przepisów a kompensacją jest bardziej bezpośredni i oczywisty, a doświadczenie jest zapamiętywane jako całość. 5. Podaj przykład Jest to punkt, o którym wielu rodziców zapomina, ponieważ stawia ich w kompromisie. Należy jednak pamiętać, że pośród poświęceń związanych z ojcostwem i macierzyństwem jest przykład. Nie tylko nasze dzieci uczą się naśladując, a nie powodują problemów: oprócz tego, małe dzieci mają prawo do posiadania odpowiednich zachowań u swoich ojców lub matek, więc to nie kosztuje ich adaptacji do społeczeństwa i współistnienia z innymi. 6. Unikaj ograniczania wolności, tak jakby to było wyrzeczenie się przyjemności Ważne jest, aby zawsze pokazywać, że normy rodzinne skutecznie ograniczają wolność jednostki, ale są także sposobem na rozszerzenie swobód zbiorowych. Dzięki kontynuacji rozsądnych norm możliwe jest posiadanie przyjaciół i sojuszników, wzajemne zaufanie i generalnie okazywanie miłości, którą odczuwa się wobec drugiego. W związku z tym przestrzeganie zasad nie jest koniecznością, ponieważ pozbawia nas przyjemnych sytuacji lub dlatego, że pożądana rzecz jest bezosobowym i zimnym traktowaniem, ale w rzeczywistości pozwala, aby nasze relacje były lepszej jakości i ogólnie rzecz biorąc, cieszymy się życiem lepiej w towarzystwie reszty. 7. Pokaż swoje człowieczeństwo Brak szacunku, bez względu na to, jak bardzo pochodzą od małych dzieci, boli. Dobrze jest pokazać ten dyskomfort, tak aby twój syn lub córka również miał do czynienia z tą częścią konsekwencji, jakie miało jego zachowanie..
Z moją matką nie utrzymuje kontaktów, podobnie jak ja. Absurdalne jest to, że od obcych ludzi dostałam więcej miłości niż od własnej matki. A przecież matki powinny kochać swoje dzieci, prawda? Okazuje się, że nie wszystkie. Agata (19 lat, maturzystka z Krakowa): — Nienawidzę swojej matki, odkąd urodziła się moja siostra.
Chłopak nie szanuje swojej mamy - do Forum Kobiet To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ... Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź Posty [ 7 ] 1 2016-01-31 23:35:30 Zbanowany Nieaktywny Zarejestrowany: 2016-01-31 Posty: 17 Temat: Chłopak nie szanuje swojej mamyWitam, Mój chłopak nie szanuje swojej mamy uważa ją za jakąś nieważną w swoim życiu, mówi że on ma swoje życie i swoje sprawy. Jak coś o niej mówi to nie mama tylko ciągle wyraża słowo matka . Zwracam mu uwagę ale mnie nie słucha, twierdzi że źle nie mówi. Boje się że tak jak teraz traktuje mamę bedzie kiedyś traktowal mnie , tzn lekceważąco . Jest powiedzenie że tak jak facet traktuje mame tak bedzie traktował żone i słyszałam że to się sprawdza .co robić? czy faktycznie będe miała z nim cięzkie życie? 2 Odpowiedź przez kawka577 2016-01-31 23:55:20 kawka577 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2016-01-31 Posty: 9 Odp: Chłopak nie szanuje swojej mamyMoim zdaniem jesteś troszkę przewrażliwiona zwracanie się do mamy "matka" nie świadczy o braku szacunku. 3 Odpowiedź przez 2016-02-01 00:01:06 Zbanowany Nieaktywny Zarejestrowany: 2016-01-31 Posty: 17 Odp: Chłopak nie szanuje swojej mamymyslisz? mam nadzieje że tak jest. Szczerze mówiąć gdy jestem u niego to w trakcie rozmowy jest normalnie rozmawiają jak mama z synem ,i zwraca się do niej mama ale jak tylko mówi coś mi o niej to zawsze matka . 4 Odpowiedź przez dymitrop 2016-02-01 00:01:23 dymitrop Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-04-20 Posty: 302 Odp: Chłopak nie szanuje swojej mamy@up dokładnieoraz zastanów się czy na pewno wiesz jakie warunki panują u nich w domu 5 Odpowiedź przez weronika161 2016-02-01 17:25:46 weronika161 Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2016-02-01 Posty: 12 Odp: Chłopak nie szanuje swojej mamyMyślę, że okazywanie szacunku Mamie jest bardzo uwagę na to, jak Twój chłopak reaguje na prośby Mamy - czy je spełnia, co się, dlaczego mówi per "Matka" jeśli Ci to się poznać ich relację. 6 Odpowiedź przez Klio 2016-02-01 19:42:45 Klio Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-10-20 Posty: 5,290 Odp: Chłopak nie szanuje swojej mamyPoprzez obserwację jego zachowania w stosunku do rodziny będziesz mogła zobaczyć z pierwszej ręki jak rozwinięty emocjonalnie jest Twój chłopak, jak buduje więzi, na czym je opiera, jak radzi sobie w konfliktowych sytuacjach. Najpierw sprawdź jak dokładnie wygląda relacja z jego matką, czy ma jakieś podstawy do dystansu i chłodnego stosunku do niej. Czy może jest to taki buntownik bez powodu i z ukrycia, czyli w wielkim skrócie niedorozwinięty emocjonalnie dzieciak. 7 Odpowiedź przez Olinka 2016-03-21 21:39:45 Olinka Redaktor Naczelna Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-10-12 Posty: 45,376 Wiek: Ani dużo, ani mało, czyli w sam raz ;) Odp: Chłopak nie szanuje swojej mamy Bardziej zwróciłabym uwagę na to co jeszcze i w jaki sposób mówi nazywając swoją mamę matką. Jaki jest ton jego głosu, jakich słów używa, czy mówi o mamie z szacunkiem, czy raczej lekceważąco. Ja na przykład wypowiadając się o moim tacie dosyć często używam określenia ojciec, ale nie wynika to z dystansu czy chłodnych stosunków. To słowo w pewnych okolicznościach wydaje mi się po prostu stosowniejsze. "Nie czyń samego siebie przedmiotem kompromisu, bo jesteś wszystkim, co masz." (Janis Joplin)[olinkowy status to już historia, z niezależnych ode mnie przyczyn technicznych właściwy zobaczysz dopiero w moim profilu ] Posty [ 7 ] Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź Zobacz popularne tematy : Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności © 2007-2021
\n \ndlaczego syn nie szanuje matki
Przodkowie nie są wybierani, więc musisz zaakceptować fakt, że masz toksycznych rodziców. Nie obwiniaj się za to, ponieważ nie jesteś za nie odpowiedzialny. Nie usprawiedliwiaj się rodzicielstwem. Zapisz w swoim osobistym dzienniku wszystkie złe wydarzenia i pozytywne chwile związane z twoim związkiem. Nie gniewaj się na swoją matkę.

Toksyczna matka może mieć niszczący wpływ na Twoje życie. Czy nam się to podoba, czy nie, to, jak wychowują nas rodzice, wpływa na nas samych i nasze całe życie. Czasem rodzice dają swoim dzieciom wyjątkowe „narzędzia”, bardzo potrzebne i przydatne w życiu – empatię, wybaczenie, doświadczenie miłości i osobistej wolności. Zdarza się jednak, wcale nie rzadko, że rodzice oddziaływali lub wciąż oddziałują na dziecko negatywnie. Typów takich zachowań jest wiele, a nazywamy je toksycznymi, przez ich zatruwający wpływ na życie. Toksyczna matka (bo na tej relacji skupimy się w artykule) może rujnować życie dziecka nawet wiele lat po faktycznym opuszczeniu domu rodzinnego. Na szczęście, są sposoby, aby tę sytuację zrozumieć i sobie z nią poradzić. Zapisz się na bezpłatną konsultację psychologiczną Rola matki w życiu dziecka Każda rodzina to system, grupa połączonych ze sobą ludzi, którzy wpływają na siebie nawzajem w głęboki i często ukryty sposób. Każda rodzina to złożona sieć całego spektrum pozytywnych i negatywnych uczuć. Od miłości, dumy, radości po zazdrość, poczucie winy i niepokój. Szczególną rolę w życiu każdego dziecka pełni matka. Już z powodu czystej fizjologii, to matka jest najbliżej dziecka. To w niej dziecko się rozwija, to ona wydaje dziecko na świat, także tylko ona jest w stanie karmić dziecko własną piersią. W pierwszych latach życia rola rodziców, a zwłaszcza matki, jest najważniejsza. Po pierwsze to rolą rodzica jest zaspokajanie potrzeb małego dziecka. Tak podstawowych, jak głód, czy pragnienie, ale także potrzeb miłości i akceptacji. Także rolą rodziców jest, aby nauczyć dziecko funkcjonowania w świecie. Czasem przybiera to postać bezpośredniej nauki (np. wygłaszanych zasad „tak należy się zachowywać, a tak nie można”), czasem następuje to poprzez modelowanie (dziecko naśladuje zachowania, które obserwuje u rodziców). Naturalne jest, że z biegiem lat rola matki wobec swojego dziecka się zmienia – dziecko powinno stawać się coraz bardziej niezależną jednostką, która jest w stanie funkcjonować samodzielnie. Również normalne jest, że dla dorosłego dziecka w pewnym momencie centralnymi osobami w życiu nie będą już rodzice, a na przykład własny partner lub własne dzieci. Wolność osobista Jedną z ważnych ról matki w życiu dziecka, jest zapewnienie mu wolności osobistej. W rodzinach funkcjonujących w sposób zdrowy, istnieje swoboda wyrażania siebie jako jednostki, która spotyka się z szacunkiem innych. Natomiast rodziny dysfunkcyjne, z reguły, zniechęcają do indywidualnej ekspresji – tam każdy powinien dostosować się do myśli i działań dominującego, toksycznego rodzica. W toksycznych rodzinach system funkcjonuje tak, że każda decyzja, nawet dorosłego człowieka, jest w jakiś sposób spleciona z resztą rodziny. Indywidualne uczucia, zachowania i decyzje nie są podejmowane na poziomie osobistym. Czy toksyczna matka kocha swoje dziecko? Prawie wszystkie toksyczne matki mówią, że kochają swoje dzieci i zwykle naprawdę tak czują. Jednak miłość to znacznie więcej niż tylko wyrażanie uczuć słowami. To także, a może przede wszystkim, sposób reagowania na dziecko, jego zachowanie i ekspresję emocjonalną. To, co toksyczne matki nazywają (i odczuwają) jako miłość, rzadko objawia się jako zachowanie pełne szacunku, bezpieczeństwa i akceptacji. Toksyczna matka może mieć tendencję do robienia, w imię miłości, wyjątkowo nieprzyjemnych rzeczy. W ten sposób może oczywiście wyrządzić swoim dzieciom ogromne szkody emocjonalne. Stracone dzieciństwo, depresja, stany lękowe, ciągłe poczucie winy i wstydu oraz niska samoocena, to tylko niektóre z częstych skutków wychowania przez toksyczną matkę. Odpowiadając na główne pytanie – niekoniecznie musi być tak, że toksyczna matka nie kocha swojego dziecka. Znacznie częściej nie potrafi tej miłości w odpowiedni sposób pokazać. Czasem może nawet w ogóle nie zdawać sobie sprawy ze szkodliwości swoich zachowań. Więcej o stanach lękowych Jak wygląda toksyczna relacja z matką? Wiele osób ma problem z dostrzeżeniem, jak duży wpływ na ogólną jakość ich życia (nawet dorosłego) ma relacja z rodzicami, a zwłaszcza z matką. Dzieci mają niewiele punktów odniesienia, poza rodziną. Dlatego wszystkie rzeczy, których dowiadują się w ramach rodziny, o sobie i innych, stają się uniwersalnymi prawdami i głęboko zachowaną normą. Badania i teorie psychologiczne ( teoria przywiązania Bowlbiego) pokazały, że relacje z rodzicami (a w szczególności z matką), mają ogromny wpływ na nasze życie, w tym na późniejsze relacje dorosłej osoby, jej samoocenę, myślenie o sobie, o innych i o świecie. Niemniej jednak bardzo trudno jest zidentyfikować toksyczne rodziny lub przyznać, że wychowałeś się w jednej. Istnieje ku temu kilka powodów. Toksyczne rodziny często przedstawiają światu bardzo poprawną fasadę. Na zewnątrz wyglądają normalnie, dopiero daleko za zamkniętymi drzwiami ukryte są prawdziwe wychowujące się z toksycznym rodzicem, nie znają innej rzeczywistości – nie mają innych rodziców do porównania. W związku z tym, długo mogą żyć w przekonaniu, że pewne zachowania są w pełni normalne, powszechne i nie należy się nimi rodzice mają często narcystyczne tendencje do postrzegania siebie jako znacznie lepszych rodziców, niż są w rzeczywistości. Taką opowieść o sobie “sprzedają” swoim wpływa także pewna lojalność wobec własnej rodziny. Nie chcemy przyznawać, że w naszym rodzinnym domu coś jest nie tak, dlatego trudno spojrzeć obiektywnie na tak osobistą zależnemu od opiekunów dziecku, o wiele łatwiej jest czuć się winnym lub wstydzić się i uważać, że zasłużyło się na wściekłość rodzica, niż zaakceptować fakt, że to ich rodzic może robić coś źle i nie można mu ufać. Dzieci (nawet już dorosłe) chcą ufać swoim rodzicom i wierzyć, że postępują wyłącznie dla ich dobra. Typy toksycznych matek „Toksyczne” zachowanie jest bardzo szeroką kategorią, przez co trudno jest wymienić konkretne objawy takiej sytuacji. Intuicyjnie wiemy, że jest to działanie na szkodę dziecka. Trudność jednak polega na tym, że niektóre toksyczne zachowania mogą być bardzo subtelne i przyjmować wygląd zachowań opiekuńczych. W innych sytuacjach zachowania te są agresywne w oczywisty sposób, co choć ułatwia ich identyfikację, to wcale nie musi zbliżać rozwiązania problemu. Wśród różnych typów toksycznych matek możemy wyróżnić między innymi: matkę narcystyczną, której potrzeby są zawsze na pierwszym miejscu i nie przyjmującą krytykimatkę nadopiekuńczą, wmawiającą dziecku, że bez niej sobie nigdy nie poradzi i zaszczepiającą w nim lęk przed światemkontrolerkę, która chce mieć wpływ na każdy aspekt życia swojego dzieckaoprawczynię, czyli osobę dopuszczającą się agresji fizycznej lub słownejmatkę pasywnie agresywną, czyli obrażającą się, karzącą dziecko milczeniem i odrzuceniemperfekcjonistkę, która wymaga podobnego perfekcjonizmu od dzieckamatkę uzależnioną (np. od alkoholu, narkotyków), która nie wypełnia swoich życiowych zadań (praca, opieka, wychowanie dzieci) Jak widzisz, każdy z tych typów może przejawiać zupełnie inne zachowania. Niektóre z wymienionych zachowań i cech (np. opiekuńczość), są ogólnie pożądane, a dopiero w nadmiarze stają się szkodliwe. Dlatego trudno wyczuć bezpieczną granicę. Więcej o objawach nerwicy Znaki ostrzegawcze – jak to jest w toksycznej rodzinie Istnieje wiele znaków ostrzegawczych, świadczących o niesprzyjającej rozwojowi dziecka atmosferze w domu. Pierwszą grupą są toksyczne przekonania i zasady panujące w rodzinie. Należą do nich między innymi: Dziecko, bez względu na wszystko, powinno mieć niezachwiany szacunek i pokorę wobec rodzicaDzieci nie mają prawa głosu (jak w często powtarzanym haśle: dzieci i ryby głosu nie mają)Dziecko nie ma prawa być złe lub rozczarowane zachowaniem rodzicaNa miłość i akceptację trzeba zasłużyć (np. dobrymi ocenami, poprawnym zachowaniem),Dziecko (nawet już dorosłe) musi zawsze zasięgać opinii rodzica i uwzględniać ją w swoich decyzjach (także w sytuacjach zupełnie niedotyczących rodziców)Nieposłuszeństwo, a także odmienny sposób na życie lub poglądy są nieakceptowalne, spotkają się z karą lub wyobcowaniem z rodzinyMatka (lub ojciec) to wzór, do którego bezwględnie należy dążyć (ale równocześnie ideałem nieosiągalnym) W konsekwencji, dzieci ślepo przestrzegają takich (często niewypowiedzianych głośno) reguł, po prostu dlatego, że nie chcą być ukarane. Co więcej, dzieci nie chcą być „zdrajcami” swojej rodziny, nie będąc posłusznymi, bez względu na to, jak niezdrowa jest ich sytuacja. Toksyczne zachowania Toksyczna matka lub ojciec mogą też dopuszczać się zachowań wprost krzywdzących wobec własnych dzieci. Zachowania te oczywiście pozostawiają trwałe zmiany w psychice dziecka, często odbijając się na ich dorosłym życiu. Takie zachowania to np.: obrażanie i zawstydzanie własnych dzieciciągła krytykaprzemoc fizyczna i werbalna (na przykład za karę lub „w celach wychowawczych”), także taka, która kwalifikuje się już jako przestępstwoupijanie się lub narkotyzowanie na oczach dzieciniedostępność emocjonalna, brak reagowania na emocjonalne potrzeby dziecka (np. brak przytulania, pocieszania)konieczność przejęcia przez dziecko roli rodzica (np. opiekowanie się samymi rodzicami lub młodszym rodzieństwem, nawet przez naprawdę małe dzieci)wymuszanie na dziecku utrzymywania tajemnic domowych (np. „nie mów nikomu, że ten pan do nas przychodzi”),zakazy dotyczące wyrażania własnych emocji, myśli i preferencji (np. zakaz płakania i złości, niemożliwość wyboru przez dziecko własnych zainteresowań lub grupy znajomych) Toksyczność w dorosłości Toksyczna relacja z matką zazwyczaj nie kończy się, nawet po opuszczeniu przez (dorosłe już) dziecko domu rodzinnego. Co więcej – ta głębokie uzależnienie i wpojone zasady rodzinne mogą wpływać na życie dorosłego nawet już po założeniu własnej rodziny. Toksyczna matka w relacji do dorosłego dziecka może np.: traktować dorosłą córkę lub syna, jakby była jeszcze dzieckiem (np. poprzez wyręczanie, branie aktywnego udziału w podejmowaniu decyzji, krytykę zachowań)narzucenie sytuacji, w której wszystkie ważne decyzje muszą zostać zatwierdzone przez matkę (nawet poprzez niewyrażoną głośno presję) – także takie decyzje, które powinny pozostać w gestii rodziny założonej przez dorosłe dziecko toksycznej matki, na przykład wybór zawodu, kupno domu, wybór szkoły dla dziecibardzo intensywne reakcje emocjonalne i nacisk na ciągłe wspólne spędzanie czasu – często poprzez uciekanie się do szantażu emocjonalnego lub agresywnej presjistworzenie tematów tabu, o których nie można w rodzinie się swobodnie wypowiadać, lub stworzenie atmosfery niesprzyjającej wyrażaniu opinii, która jest niezgodna z poglądami toksycznej matkimanipulować finansami, jak np. pobierać pieniądze od dzieci (mogą być wyjaśniane jako konieczność „oddania” za dzieciństwo)zrzucać odpowiedzialność na dorosłe dziecko za samopoczucie matki i jej dobrobytkrytykować decyzje dorosłego dziecka i aktywnie działać na rzecz ich zmiany – często nawet w tak prywatnych sprawach, jak dobór partnera Więcej o fobii społecznej Konsekwencje wychowania przez toksyczną matkę Ponieważ świat dziecka jest bardzo wąski, rodzice stanowią jedyne dostępne źródło miłości i pocieszenia, bez względu na to, jak nieodpowiednie bywają ich zachowania. A to zniekształca sposób, w jaki dziecko widzi siebie, innych i cały świat. Takie zniekształcenia mogą wpłynąć (i często wpływają) na całe dalsze życie. Toksyczna relacja z matką może mieć duży wpływ na wszystkie inne relacje w życiu dorosłego już dziecka. Jednym z przykładów jest powtarzalne wchodzenie dorosłego dziecka w podobnie toksyczne relacje z innymi ludźmi (np. związki romantyczne lub przyjacielskie). Wpływ można też odnaleźć w relacji ze samym sobą. Może się to objawiać przez dużą zależność od innych, brak poczucia własnej tożsamości, brak własnego zdania i poglądów. Częstym objawem jest też bardzo niska samoocena i związana z tym obawa o odrzucenie. Innym częstym objawem, jest też skrajny perfekcjonizm spowodowany ciągłym dążeniem do zasłużenia na akceptację. Toksyczny rodzic może wpłynąć także pośrednio (przez wychowanie) lub bezpośrednio (przez agresję i nadużycia) na rozwinięcie się zaburzeń psychicznych u swojego dziecka. Takie zaburzenia to na przykład depresja, zaburzenia lękowe lub zaburzenia odżywiania. Powtarzanie wzorców zachowań rodziców lub wręcz przeciwnie – zachowywanie się dokładnie odwrotnie to kolejne przykłady na negatywne skutki wychowania w toksycznym domu. Niestety, negatywne relacje z własną matką mogą przełożyć się na powtarzanie tych samych zachowań w wychowaniu własnych dzieci. W innym wariancie osoba, zdająca sobie sprawę z toksyczności własnego rodzica, tak stara się nie powielać tych wzorców, że zachowuje się dokładnie przeciwnie (lecz równie niekorzystnie). Najzdrowszy balans wymaga najwięcej wysiłku i przepracowania problemu. Jak radzić sobie z toksyczną matką? Główny problem polega na tym, że dziecko toksycznej matki często ma tak silną potrzebę aprobaty rodzica, że nie żyje życiem, którego naprawdę pragnie. Wiele osób fizycznie opuszcza dom rodzinny, ale nigdy nie opuszcza tego domu emocjonalnie. Widać to albo w tym, że zawsze stawiają potrzeby i pragnienia rodziców na pierwszym miejscu, nawet jeśli z nimi nie mieszkają, albo w zupełnie przeciwnym zachowaniu – buncie za wszelką cenę, a nawet w całkowitym odcięciu się od rodziców. Dopóki silnie reagujesz emocjonalnie na interakcje z matką, to jej osoba w jakiś sposób Cię kontroluje. Nawet jeśli wydaje Ci się, że „uwolniłeś” się od matki (np. zrywając z nią kontakt) lub nawet jeżeli Twoja toksyczna matka nie żyje, to jej zasady i wychowanie w sposób pośredni mogą nadal wywierać negatywny wpływ na Twoje życie. Jak więc radzić sobie z taką relacją, utrzymując zdrowy balans i nie popadając w skrajności. Niezależność emocjonalna Ważnym sposobem radzenia sobie z toksyczną matką, jest praca skupiona na wypracowaniu własnej niezależności emocjonalnej. Niezależność emocjonalna oznacza, że ​​możesz być częścią rodziny, a jednocześnie możesz być oddzielną osobą. Oznacza to, że możesz być tym, kim jesteś i pozwolić swoim rodzicom być tym, kim są. Tylko wtedy, gdy czujesz się wolny do posiadania własnych przekonań, uczuć i zachowań, różniących się od tych Twoich rodziców lub innych osób, z którymi masz związek, jesteś emocjonalnie niezależny i samookreślony. W zdrowej rodzinie możesz swobodnie zgadzać się lub nie zgadzać z rodzicami. Dzieci z toksycznych rodzin często zakładają, że muszą całkowicie odciąć się od rodziców, aby być niezależnymi emocjonalnie. Ale to nie zawsze działa. Wiele osób nie rozumie siebie, swoich reakcji, emocji i potrzeb, ponieważ mylą autonomię z egoizmem. Działanie w zgodzie ze sobą (nie pomijanie siebie) i rozumienie tego, co się ze sobą samym dzieje, jest podstawą zdrowych relacji z innymi. Nie ma potrzeby czuć się winnym, próbując w zdrowy sposób zaspokoić własne potrzeby. Nie ma sensu być dobrą osobą dla wszystkich oprócz siebie. Podejmuj decyzje na podstawie tego, czego chcesz i czego potrzebujesz, a nie wyłącznie tego, czego chcą lub potrzebują Twoi rodzice lub po prostu inni ludzie wokół Ciebie. Wszystko o nerwicy lękowej Konfrontacja z toksyczną matką Naturalne jest, że wiele osób borykających się z toksyczną matką (lub toksycznymi rodzicami) czuje potrzebę konfrontacji. Zatrzymajmy się jednak na chwilę. Często nie jest to w ogóle zadanie konieczne, a nawet bywa szkodliwe. Celem konfrontacji z toksyczną matką nie jest odwet, karanie, poniżanie, czy nawet uzyskanie akceptacji i bezwarunkowej miłości. Ewentualna konfrontacja jest dla Ciebie i Twojego samopoczucia lub dla dania szansy na odbudowę relacji z matką. Często więc jest to zadanie nierelane – konfrontacja może przynieść odwrotny od zamierzonego skutek (zwłaszcza z rodzicem, który jest wciąż uzależniony lub zaburzony). Taka trudna rozmowa, jeśli już uznasz, że ma sens i może się powieść – powinna być przeprowadzona w sposób możliwie najbardziej asertywny. Nic nie da rzucanie oskarżeń. Ważne jest wcześniejsze przygotowanie jasne zakomunikowanie Twojej perspektywy i wyrażenie oczekiwań i planów na przyszłość. Przygotuj się też na to, że rozmowa będzie musiała zostać przerwana. Jeżeli Twoja matka zachowuje się w sposób toksyczny (szczególnie, jeżeli bywa agresywna), to może zareagować w sposób bardzo emocjonalny i gwałtowny. W konfrontacji Twoim głównym zadaniem jest trzymać się swojej rzeczywistości i upewnić się, że nie zostaniesz zepchnięty z powrotem do obronnych wzorców, bez względu na to, co zrobi lub powie Twoja matka. Oczywiście, może zdarzyć się, że mimo Twojego oporu, uda jej się wytworzyć w Tobie poczucie winy i chęć wycofania się. Mimo wszystko, stawienie czoła takiej sytuacji i jasne komunikowanie swoich potrzeb i poglądów stanowi świetny punkt wyjścia do przedefiniowania relacji z rodzicami i narzucenia nowych zasad i granic. Przerwij błędne koło toksyczności Gdy przełamiesz prezentowane Ci toksyczne wzorce, będziesz znacznie bardziej otwarty i dostępny dla prawdziwie otwartych relacji – wobec siebie i innych, w tym także własnych dzieci. Jak już wiesz, dzieci toksycznych rodziców często powielają toksyczne zachowania wobec innych osób – na przykład partnera lub swoich dzieci. Zdanie sobie sprawy z błędów własnej matki i niezdrowej relacji między Wami, a także przepracowanie tego problemu, jest świetnym punktem wyjścia do pracy nad sobą i innymi relacjami. Idealnie, jeżeli w takiej pracy może towarzyszyć Ci wykwalifikowany terapeuta. Jeżeli jednak z jakiegoś powodu nie chcesz lub nie możesz skorzystać z jego pomocy, postaraj się zachować otwarty umysł. Przede wszystkim, daj sobie czas na zmiany. Postaraj się co jakiś czas poddać swoje zachowanie i relacje autorefleksji, aby móc dalej nad nimi pracować. Psychoterapia Planując ułożyć sobie relację z toksyczną matką, warto sięgnąć po pomoc psychoterapeuty. Relacja z toksyczną matką jest częstym materiałem do pracy psychoterapeutycznej. Perspektywa wykwalifikowanej osoby z zewnątrz jest tu niezwykle przydatna. Samodzielnie wyjątkowo trudno ocenić nam doświadczenia z dzieciństwa, bo byliśmy w samym centrum wydarzeń. Terapeuta przede wszystkim pomoże uporać się z negatywnymi wzorcami myślenia. Doradzi także, w jaki sposób należy postępować z toksyczną matką. Oczywiście, jeżeli jest taka możliwość, to sama matka z pewnością skorzystałaby z pomocy terapeuty. Być może jej zachowania wobec dziecka wynikają z jej osobistych problemów. Podsumowanie Toksyczna matka jest trudnym zagadnieniem. Mamy opory przed myśleniem o swoich rodzicach źle, a ich zachowania są często tak subtelne, że trudno je w ogóle zidentyfikować. Jeśli uważasz, że miałaś lub miałeś toksyczną matkę – nie martw się, nie jesteś w sytuacji bez wyjścia. Bagaż emocjonalny wyniesiony z dzieciństwa można przepracować. Czasem, poza „naprawieniem” negatywnych wzorców przekazanych przez matkę, udaje się także poprawić dorosłą relację z rodzicem. Jak możesz sobie pomóc Źródła Prajsner M., (2002) Rodzina dysfunkcyjna, Remedium: maj 2002Ryś M., (1998) Rodzina z problemem alkoholowym jako rodzina dysfunkcyjna, Studia nad Rodziną 2/2 (3), 65-74Cudak S., (2013) Zagrożenia rozwoju dzieci z rodzin dysfunkcyjnych, Pedagogika Rodziny nr 3(4)/2013, s. 37–44Dąbkowska M., (2006) Traumatyczne doświadczenia w dzieciństwie jako czynniki ryzyka zaburzeń psychicznych wieku rozwojowego i dorosłości, Psychiatr. Psychol. Klin. 2006, 6 (4), p. 203-210Bakus P., (2006) Rodzina patologiczna i dysfunkcyjna – przyczyny, funkcjonowanie i konsekwencje społeczne, Pedagogika Rodziny 3:153-166 Polecane artykuły

Popatrzyła na mnie: – Nie! – od czasu mojego ślubu nie byłam u spowiedzi. Bracia! Ma 38-letniego syna i od czasu swojego ślubu nie była u spowiedzi; tak zachowuje Przykazania Boskie, a skarży się, że jej syn nie zachowuje czwartego Przykazania, że nie szanuje matki. Matki, która sama również lekceważy Przykazania Boskie! Bracia! Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź 1 2011-01-04 23:35:47 cytrynkowa12 Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-11-30 Posty: 14 Temat: relacje matki z dorosłym synemmój były mąż znęcał sie nad nami psychicznie,niestety musimy dalej z nim żyć pod jednym dachem ,zawsze broniłam przed mężem i siebie i syna ,myślałam że mam w synu oparcie,ale okazuje sie że syn ma szacunek do ojca ,a mnie ma za nic ja jestem mu potrzebna jak potrzebuje pieniedzy albo ma jakieś problemy ,a jak nie to ma mnie za nic,bylo mi strasznie przykro gdy np z życzeniami Noworocznymi zadzwonił do ojca ,a do mnie i do dziadków którzy dali mu wiele serca nie, nigdy nie moge na niego liczyć jak coś się dzieje prosze o pomoc albo sąsiada kolege syna, albo dzieci znajomych ,często słysze od nich że nie rozumieją zachowań mojego syna w stosunku do mnie , nie jestem jakąś heterą pracuje z młodymi ludzmi jestem przez nich szanowana i lubiana,do spraw syna też sie nie wtrącam ani nie narzucam mu własnego zdania ,dlatego nie potrafie zrozumieć jego zachowańia do mnie ,potwornie mnie to boli bo wiele oboje wycierpieliśmy od byłego małżonka ,ale to mnie teraz traktuje jak zło ktoś z was pomoże mi zrozumieć jego zachowanie może podpowiecie mi jak postępować ,najchętniej bym uciekła od tego wszystkiego ale nie mam takiej możliwości 2 Odpowiedź przez Amis 2011-01-05 19:09:43 Amis Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: technik logistyk Zarejestrowany: 2010-10-22 Posty: 1,963 Wiek: 40 Odp: relacje matki z dorosłym synem Ja rozumię to tak-ty nie sprzeciwias się mężowi-pozwoliłas na brak szacunku wobec siebie ze strachu,z braku perspektyw czy dla jekiegoś przez ciebie rozumianego dobra ponosicie tego konsekwencje-Syn nauczył się i jest to dla niego naturalne ,ze nie trzeba się liczyc z twoim zdaniem, i twoimi prawda mówi szanuj siebi i swoje prawa a inni tez tak będą ofiarą ,byłaś ofiarą więc czas na to by zweryfikowac swoje życie !Ni ebędzie to proste ale jest możliwe!pozdrawiam, ,,Bo żyć godnie to nie znaczy nie upadać, każdy robi błędy, ważne jak będziesz wstawać.'' 3 Odpowiedź przez Małgorzatka 2011-01-05 19:43:33 Małgorzatka 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-11-14 Posty: 1,263 Wiek: 30 Odp: relacje matki z dorosłym synem Skoro przez całe życie miał taki przykład - swojego ojca więc nie dziwi jego zachowanie. Kolejny przykład dla którego uważam, że lepiej się rozstać z mężem, który nie szanuje, znęca się itp, a nie być "razem" po to aby dziecko miało ojca. Myślę, że lepiej by się wychował bez ojca, przynajmniej Ty byś nie cierpiała. Poza tym pozwoliłaś aby Ciebie nie szanowano, więc Twój syn teraz to kontynuuje. Miłość to nie pluszowy miś ani kwiaty, to też nie diabeł rogatyAni miłość kiedy jedno płacze, a drugie po nim miłość to żaden film w żadnym kinie, ani róże ani całusy małe dużeAle miłość kiedy jedno spada w dół, drugie ciągnie je ku górze (Happysad) 4 Odpowiedź przez cytrynkowa12 2011-01-05 23:00:39 cytrynkowa12 Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-11-30 Posty: 14 Odp: relacje matki z dorosłym synemprzykro jest czytać to co napisałyście,nikt nie godzi sie na złe traktowanie ,ja też się nie godziłam ,ale właśnie brak perspektyw brak oparcia w kim kolwiek zmusza kobiety do tego że się tkwi w chorych związkach,co mogłam i co moge zrobić ani nikt mi nie da lokum ani ja sobie sama nie kupie na wnajęcie tez nie mam,a za sprzedaż tego co posiadamy nie kupimy dla każdego mieszkania,czy zdajecie sobie sprawe jak wygląda znęcanie psychiczne?nie ma siniaków które można pokazać policji założyć niebieską karte i działać ,ja nie mialam żadnych dowodów ja nie byłam w stanie wymusić szacunku i nie tkwiłam i tkwie z psycholem pod jednym dachem dla "dobra rodziny"ani bo "dziecko musi mieć ojca" .a swoje życie weryfikuje od lat tylko los sprawił że nic nie moge zmienić MAŁGORZATKA pisze że kolejny przykład że lepiej sie rozstać tez tak mysle tylko jak to zrobić mam kupić byłemu mieszkanie za co ? . ja ciągle słysze że sama jestem sobie winna że powinnam coś zrobić tylko pytanie co ?iść na ulice pod most a może go zamordować albo samemu sie powiesić 5 Odpowiedź przez Małgorzatka 2011-01-06 01:02:39 Małgorzatka 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-11-14 Posty: 1,263 Wiek: 30 Odp: relacje matki z dorosłym synem Ja napewno jestem sporo młodsza od Ciebie, więc wymądrzać się nie zamierzam. Jeżeli kupno mieszkania nie wchodzi w grę, to ja za jednoosobowy pokój miesięcznie płacę 400zł więc na dobrą sprawę byłoby jakieś wyjście. Aby gdzieś się zatrzymać nie trzeba odrazu kupować mieszkania. Miłość to nie pluszowy miś ani kwiaty, to też nie diabeł rogatyAni miłość kiedy jedno płacze, a drugie po nim miłość to żaden film w żadnym kinie, ani róże ani całusy małe dużeAle miłość kiedy jedno spada w dół, drugie ciągnie je ku górze (Happysad) 6 Odpowiedź przez bozka 2678 2015-07-20 12:28:28 bozka 2678 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-07-20 Posty: 2 Odp: relacje matki z dorosłym synemJa mam syna starałam się być naprawdę dobrą matką która jak mało która zasługuje na jego szacunek,a go nie mam przez mojego męża bo on mnie nie szanuje i nie szanował nigdy mówi że kocha a robi co jak był mały to mówił że ma najlepszą mamusię na świecie a teraz jak się kłócę z mężem to krzyczy na mnie ostatnio otworzył okno i krzyczał że jestem popierdolona dosłownie na cały głos on uważa że wszystkie kłótnie to moja wina bo mąż mu wpaja już bardzo długo aż w to uwierzył 7 Odpowiedź przez Averyl 2015-07-20 14:08:41 Averyl 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-06-12 Posty: 4,641 Odp: relacje matki z dorosłym synem Teraz to już chyba trochę późno, by coś robić z relacją matka - dorosły (jak rozumiem, niemieszkający z tobą) syn. Ja mam znacznie młodszego syna i nie mamy złych relacji w rodzinie, ale też mnie to kiedyś zastanawiało. To co robi matka - to jest takie "naturalne", nikt nie dostrzega wysiłku, troski włożonej w wychowanie, bo w postrzeganiu mężczyzn jest to "naturalne", więc nie ma powodu, by okazywać jakiś szacunek, podziękowanie. A facet - może kompletnie nic nie robić, aż pewnego dnia np. zabierze dzieciaka na jaką wyprawę, albo zagra z nim w coś (innymi słowy poświęci mu chwilę) i ta jednorazowa akcja jest wielka, ważna, ponadczasowa. Twój codzienny trud, by wychować dziecko jest niczym wobec jednorazowej akcji będę złośliwa - jak przygarnęliśmy psa, to utkwiła mi w pamięci taka scenka, pies usiadł przed M i wpatrywał się w niego, z pełną ufnością, szacunkiem, jak by chciał powiedzieć "teraz ty będziesz moim panem". Pies ma bardzo dobre relacje z M. ale z czasem uznał, że to ja jestem jego panią i teraz to za mną chodzi po domu, układa się pod moimi nogami. Może z synami to tak jest, patrzą się na faceta i jakaś solidarność się w nich rodzi "Kobiety, nie jesteście centrum rehabilitacyjnym dla źle wychowanych mężczyzn. To nie wasze zadanie zmieniać ich, wychowywać czy im matkować. Potrzebujecie partnera, a nie projektu." J. Roberts 8 Odpowiedź przez bozka 2678 2015-07-20 15:01:54 bozka 2678 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-07-20 Posty: 2 Odp: relacje matki z dorosłym synemMieszka z nami i tak naprawdę oprócz tego że pracuje nie robi w domu nic doszło do tego że nawet ogródka nie skopie tylko ja to robię a on siedzi przed kompem,wiem powinnam być bardziej stanowcza ale nie chcę się klócic żeby nie było że znowu robię naprawde to powinnam odejsc ale nie mam gdzie i to chyba jest najgorsze. Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź Temat: Niezręczna sytuacja dla matki. Mój problem pewnie nie jest nadzwyczajny ale może któraś z mam pomoże mi w tym temacie. Mój młodszy syn lat 18 miał niedawno z kolega wypadek na motorze. Ma złamany obojczyk i obie ręce w przedramieniu i nadgarstku, lekki uraz w obrębie kręgosłupa szyjnego. Ponieważ za 5 dni wraca ze szpitala fot. Adobe Stock, Syda Productions Życie potrafi zmienić kurs o 180 stopni w mgnieniu oka. W jednej chwili byłem szczęśliwym mężem i ojcem dwójki dzieci. A za chwilę mam dzieci troje, ale żony i rodziny już przy mnie nie ma. Wszystko się rozwaliło… No, oszaleć można! Karolina była perfekcjonistką. Zawsze wysoko stawiała poprzeczkę – zarówno sobie, jak i innym. Niekiedy miałem wrażenie, że nie jestem w stanie sprostać jej wymaganiom, ale za wszelką cenę starałem się dotrzymywać kroku żonie. Do czasu. Poznaliśmy się od razu po studiach Dwa lata później byliśmy już małżeństwem, szybko urodził się Tymek, a po kilku latach – Majka. Zanim na świecie pojawiły się dzieci, oboje z żoną dobrze zarabialiśmy. Ale dla Karoliny kariera nie była aż tak istotna jak rodzina, dlatego po porodzie poświęciła się domowi. Mogliśmy sobie na to pozwolić. Obrazek idealny – dwójka ślicznych dzieci, kochająca się para, mężczyzna zarabiający na utrzymanie rodziny, kobieta zajmująca się dzieciakami. To nie była ułuda. My naprawdę byliśmy szczęśliwi. Moja żona miała zdecydowane poglądy na pewne sprawy. Widziała świat w czarno-białych barwach. Lubiła być perfekcyjną mamą, panią domu, żoną. We wszystkim, co robiła, była świetna. Lubiłem patrzeć, jak odważnie wygłasza swoje tyrady, nie zważając na to, co inni o niej myślą. – Dlaczego podajesz dziecku smoczek? Powinnaś zatroszczyć się o ruch i przejść na zdrową dietę! W udanym małżeństwie mąż nie szuka wrażeń u innych kobiet – przekonywała swoje koleżanki. I ona naprawdę w to wierzyła. Miała plan na życie i nie brała pod uwagę żadnych kompromisów. Nie sądziłem, że to obróci się przeciwko mnie Telefon od dawnej znajomej (no dobra – mojej pierwszej dziewczyny) zaskoczył mnie w porze lunchu. Właśnie wychodziłem z biura, kiedy moja służbowa komórka się odezwała. Gdy kobieta po drugiej stronie się przedstawiła, oniemiałem. Nie miałem kontaktu z Olgą od kilkunastu lat, nie rozstaliśmy się w przyjacielskiej atmosferze. Co tu dużo mówić – zacieśniłem zbyt bliską znajomość z jej koleżanką, a ona chwilę później wyjechała. Na Boga, miałem wtedy osiemnaście lat! Kto mógłby wymagać od chłopaka w tym wieku wierności i miłości aż po grób? – Czy moglibyśmy się spotkać? Muszę z tobą porozmawiać. Zadałam sobie dużo trudu, aby cię znaleźć – wyjaśniła. – Ale po co? – nie rozumiałem. – Nie możemy porozmawiać przez telefon? Nalegała jednak na spotkanie, więc dla świętego spokoju się zgodziłem. Wiedziałem, że nie powinienem mówić o tym Karolinie, bo zaraz zaczęłaby doszukiwać się teorii spiskowych. To, czego dowiedziałem się na spotkaniu z Olgą, miało zmienić moje życie bezpowrotnie. Wracając do domu, marzyłem tylko o tym, aby cofnąć się w czasie i nie odbierać telefonu od byłej dziewczyny. Ale to nie sprawiłoby, że problem by zniknął, chociaż przez kilkanaście lat nie miałem najmniejszego pojęcia o jego istnieniu. – Jak to, mamy syna? – zachichotałem nerwowo, kiedy Olga przekazała mi nowinę. – O czym ty, do diabła, mówisz? Nie mieściło mi się to w głowie! Olga, gdy ostatni raz się widzieliśmy, piętnaście lat temu, już była w ciąży, ale nie powiedziała mi o tym. Skąd miałem wiedzieć? – Dowiedziałam się chwilę przed naszym rozstaniem. Zdradziłeś mnie – przypomniała mi. – A ja nie chciałam mieć z tobą nic wspólnego. Za bardzo mnie zraniłeś. Uznałam, że poradzę sobie sama… Ależ ja byłem na nią zły Nie mieściło mi się po prostu w głowie, jak mogła ukryć przede mną fakt, że nosi pod sercem moje dziecko! I przez tyle lat nawet jej przez myśl nie przemknęło, żeby się ze mną skontaktować… – Dlaczego tak nagle zmieniłaś zdanie? Okazało się, że Paweł zaczął sprawiać kłopoty wychowawcze. Olewał szkołę, a ostatnio Olga kilka razy wyczuła od niego alkohol. – Coraz częściej o ciebie pyta. Uznałam, że dorastający chłopak potrzebuje ojca… Szkoda, że nie wpadła na to kilkanaście lat wcześniej! Byłem wściekły i… przerażony. Wściekły – z wiadomych powodów, a przerażony… No cóż, znałem swoją żonę i obawiałem się jej reakcji. Obiecałem Oldze, że spotkam się z Pawłem i będę uczestniczył w jego życiu – w końcu to mój syn – ale nie miałem zielonego pojęcia, jak tę rewelację przekazać Karolinie. Przez kilka tygodni chodziłem jak struty. Nic nie sprawiało mi radości, cierpiałem z powodu bezsenności, w pracy nie mogłem się skoncentrować na swoich zadaniach. Zastanawiałem się, jak przekazać nowinę Karolinie Nastoletni syn z poprzedniego związku nie pasował do jej wizji idealnej rodziny… W końcu nadarzyła się okazja. Karolina, widząc moje dziwne zachowanie, wyciągnęła własne wnioski i… zaczęła podejrzewać mnie o romans. – Złotko, kocham ciebie i dzieci nad życie, nigdy bym tego nie zaprzepaścił, ale… – urwałem. – I właśnie o to jedno krótkie „ale” chodzi! – nie dała mi skończyć. – Pakuj się, ale już! – wrzasnęła. – Jakie „pakuj”? Dlaczego? Oszalałaś? Przecież ja nawet jeszcze nic nie powiedziałem! – Masz kochankę, prawda? – W życiu! Ja po prostu… ja…. Ech, dowiedziałem się właśnie, że mam nastoletniego syna i nie wiedziałem, jak ci to powiedzieć, do cholery! Tego dnia spałem w salonie na kanapie. Na nic zdały się moje tłumaczenia, że o niczym nie miałem pojęcia i ta wiadomość zaskoczyła nawet mnie samego. Karolina swoje już wiedziała Nie mieściło jej się w głowie, jak mogłem nie wiedzieć o tym, że mam nastoletniego syna, co w sumie mnie nie zdziwiło, bo przecież sam nie mogłem w to uwierzyć… Dobijałem się do zamkniętych drzwi sypialni, ale w końcu mnie ofukała, że mam przestać, bo dzieci pobudzę. Udałem się więc do salonu, licząc na pomyślne rozwiązanie sprawy następnego dnia. Nic bardziej mylnego. Przy śniadaniu Karolina postawiła ultimatum. – Albo my albo ten dzieciak – prychnęła ze złością. – Nie zamierzam niańczyć cudzych bachorów! – Ależ, kochanie – spróbowałem dyplomatycznie – przecież Paweł jest już nastolatkiem, nie potrzebuje niańki. Moglibyśmy go od czasu zaprosić do nas na obiad czy na wycieczkę z dzieciakami… – zawahałem się. – Chłopak potrzebuje ojca. – Nie ma mowy – oświadczyła stanowczo. – Sam przecież wczoraj mówiłeś, że ten chłopak pije, wagaruje i nie szanuje matki. Tylko tego brakuje, żeby moje dzieci przebywały w takim towarzystwie! – Tymek i Majka są jeszcze mali, na pewno nie wpadną w złe towarzystwo i… – Nie! – podniosła głos. – Jeśli zamierzasz utrzymywać kontakt z tym chłopakiem, możesz zacząć się pakować. Nie wierzyłem! Jak mogła tak postawić sprawę? Przecież przysięgaliśmy sobie, że będziemy razem na dobre i na złe… Ech, Karolinie miłości starczyło tylko na to „dobre”. Owszem, znałem moją żonę i wiedziałem, że dla podtrzymania iluzji idealnego życia jest w stanie zrobić wiele, ale nie spodziewałem się, iż każe mi się wyrzec własnego dziecka! Wprawdzie jeszcze Pawła na oczy nie widziałem, ale przecież to krew z mojej krwi! Olga pokazała mi jego zdjęcie, wyglądał zupełnie tak samo, jak ja w tym wieku. Nie mogłem odwrócić się od własnego dziecka. To z Karoliną stworzyłem rodzinę, ale okoliczności się zmieniły i powinna zrozumieć, że mam też zobowiązania wobec starszego syna. – Dlaczego to robisz? – pytałem żony. – Życia nie da się zaplanować, czasem przybiera najmniej spodziewany obrót. – Wolę się wystrzegać tego rodzaju niespodzianek – odpowiedziała. Moje życie, moje małżeństwo, moja rodzina – wszystko to rozpadło się w jednej chwili. Karolina kazała mi się wyprowadzić. Taka sytuacja trwa już od kilku tygodni. To szaleństwo! Chcę wrócić do domu, ale nie zamierzam pozostawić bez wsparcia syna. Spotkaliśmy się już kilkakrotnie. Chłopak jest nieufny, ale powoli zdobywam jego zaufanie. Nie mogę go zawieść! Karolino, nie chciałaś mnie wysłuchać, więc może taki przekaz do ciebie trafi? Kocham ciebie i dzieci, każdy dzień bez was jest dla mnie trudny, ale wymagasz ode mnie zbyt wiele. Przecież nic złego nie zrobiłem. Zawsze byłem wobec ciebie uczciwy. Teraz potrzebuję wsparcia kobiety, którą pokochałem. Dla mnie to też jest trudna sytuacja, tymczasem ty odwracasz się ode mnie plecami, bo coś poszło nie po twojej myśli. Tak się nie robi! Czytaj także:„Gdy zmarł teść, teściowa się zmieniła. Obsesyjnie interesowała się naszym życiem, nieproszona cerowała moje majtki”„Czułam, że to dziecko musi żyć. Próbowałam odwieść Kasię od usunięcia ciąży i miałam rację. To dziecko uratowało jej życie”„Adrian miesiącami mnie dręczył i prześladował. Policja mnie zbyła. Zainteresują się dopiero, gdy zrobi mi krzywdę” Rozmawiać: Rodzice powinni rozmawiać z dziećmi o szacunku i wyjaśniać im, dlaczego jest on ważny. Powinni też wysłuchać dzieci i porozmawiać z nimi o ich obawach i problemach. Karać: Rodzice powinni stosować odpowiednie kary, gdy dzieci nie szanują matki. Kara powinna być adekwatna do sytuacji i mieć na celu wyeliminowanie
myślę że podobne sytuacje mają miejsce w wielu rodzinach. Ile brat ma lat? czemu nie pracuje? czy nie stosuje przemocy wobec matki? myślę, że koniecznie musi Pani porozmawiać z mamą, by choć na jakiś czas zamieszkała z Panią, proszę jej spróbować uświadomić, że syn jej nie szanuje i że nie zasługuje na to by własne dziecko zgotowało jej taki los, zamiast roztoczyć nad nią opiekę. Jeśli syn postępuje tak z własną matką, to jak traktuje innych ludzi??? Myślę, że z bratem już Pani rozmawiała i nie przyniosło to efektów? Cytuj
.